czwartek, 12 grudnia 2019

Warsztat w Bliskim Miejscu

Zapraszam Was link do udziału w ciekawym i specjalnym dla mnie warsztacie, który poprowadzi Aga Stein, a ja będę ko-trenerką. Dotyczy seksualności - a szczególnie spraw związanych z płcią i orientacja seksualną. 
Warsztat dla profesjonalistów. Link do wydarzenia na fb TU. Zapraszamy w styczniu! 

Agnieszka Stein o szkoleniu:

„Coraz częściej w pracy z rodzicami i specjalistami pojawia się temat szeroko rozumianej różnorodności. Zagadnienia związane z orientacją seksualną, tożsamością i ekspresją są dla profesjonalistów wyzwaniem. Wyzwaniem jest wspieranie rodziców i dzieci w sytuacjach związanych z poszukiwaniem swojej tożsamości, coming outami, konfliktami wokół tej sfery.

Jednocześnie przyrost naszej wiedzy w tym obszarze jest obecnie bardzo intensywny. Bardzo zmieniają się też postawy związane z powyższymi zagadnieniami. Często młodzież podchodzi do seksualności i różnorodności inaczej niż dorośli. I dorośli potrzebują wsparcia, żeby te zmiany zrozumieć.

Dlatego chcemy zrobić szkolenie dla wszystkich profesjonalistów pracujących z dziećmi i młodzieżą, którzy chcą się więcej dowiedzieć, zrozumieć, mieć większą swobodę i narzędzia do wspierania ludzi w trudnych sytuacjach związanych z różnorodnością. Mamy poczucie, że nie ma profesjonalisty, który prędzej czy później nie zetknie się z tą tematyką.”

środa, 16 października 2019

Edukacja seksualna. Katolicy też na nią zasługują! Nie dajcie jej sobie odebrać:)



No już nie dam rady, wkurzam się strasznie! 
Miałam dziś w planach leżenie pod kocem, ale jak widzę te sterty bzdur w sieci, to... ach! Wrrrr!  Piszę. 


1. Nie dajmy się dzielić.  
Mam poczucie, że politycy używają tematów mocno nas poruszających, do tego, żeby pogłębiać jakieś stereotypowe podziały.  Aborcja, LGBT, teraz edukacja seksualna... Tam nie ma żadnej merytorycznej dyskusji, nie ma rozmowy, nie ma niuansów. Nie ma próby zrozumienia, poznania i decydowania dla naszego dobra. To tylko gra, mająca na celu skłócenie ludzi, żeby skakali sobie do gardeł. 
OK. 
Podzielę się z Wami jak to jest dla mnie. 
Prowadzę warsztaty z seksualności w różnych grupach. 
Z rodzicami, nauczycielami.  Bardzo często są na warsztatach osoby związane z Kościołem Katolickim. Cenię to, że wnoszą swoje wątpliwości i pytania. Także swoją niezgodę. 
Dokładnie tak samo jest z osobami bardzo liberalnymi. Buddystami. I Innymi. 
Nie spotykam się z poglądami. Spotykam się z ludźmi.
Z ludźmi, którzy troszczą się o swoje dzieci - i to nas łączy.  
Dla mnie ważne jest też, że ufam, że uczestnicy tych spotkań samodzielnie myślą! I to oni decydują jak i na ile wcielać przekazaną im wiedzę w życie.
To o czym rozmawiamy to nie jest jakaś jedyna prawda. Nigdy. Oglądamy różne wybory i ich konsekwencje. I zawsze jest więcej dróg niż jedna. 
Podstawą mojej pracy jest dialog. Dzielę się swoją wiedzą i przemyśleniami, a Ty możesz z tego wziąć to, co Tobie pasuje. Co Ciebie wzbogaca. 
Możemy się różnić. 
I na każdych warsztatach widzę jak potrzebna jest rodzicom i nauczycielom ta wiedza. Jak wielką ulgę przynosi. 

2. Podziały wcale nie są oczywiste! 
To nie jest tak, że katolicy w tym kraju nienawidzą osób homoseksualnych, seksu, wszelkiej wolności i przyjemności! 
Znam wspaniałych, wierzących ludzi, dla których wiara to łaska - łaska kontaktu z siłą wyższą, i rozwój siebie, tak, by nasze serce mogło kochać coraz pełniej! I widzę jak boli ich to, co się dzieje w Kościele w Polsce. 
I na prawdę mamy już i księży i osoby świeckie, które w obrębie Kościoła mówią o radości z seksu, o jego wadze w naszym życiu.
Które podają rękę i robią przy stole miejsce Innym.  
Ale co ciekawe, znam też ludzi poza kościołem, którzy zadają sobie pytania: czy tabletki antykoncepcyjne na pewno są ok? czym życie bez ślubu różni się od takiego ze ślubem?  czy aborcja serio powinna być swobodnie dostępna? To nie są oczywistości.
Wszyscy mamy prawo myśleć, szukać, wątpić. Wybierać. Mylić się. Znów pytać. Itd. 
Podziały nie są oczywiste!

3. Do sedna. 
Na zdjęciu jest okładka jednej z wielu książek dotyczących seksualności, a napisanych przez Chrześcijan, dla Chrześcijan. 
Nie, nie jest dla mnie doskonała. Nie zgadzam się z wieloma treściami w niej. Ale dwie rzeczy są w niej wspaniałe. Uznaje seks za coś pięknego (danego ludziom przez Boga) i
nie zaprzecza rzeczywistości. Oto fakty:

a) czy tego chcesz czy nie, czy o tym mówisz głośno czy nie, przez cały czas Twoje dziecko odbiera od Ciebie lekcje dotyczące seksualności, ponieważ reagujesz, Twoje ciało reaguje, robisz miny, komentujesz... pora zacząć robić to świadomie

b) seks jest wszędzie dookoła - w filmach, gazetach, rozmowach, na plakatach.. Twoje dziecko zetknie się z nim, styka się czy tego chcesz czy nie. Jeśli będziecie gadać o tym - o płci, po ciele, o przyjemności - będziesz mieć wpływ na to jakim językiem chcesz to robić, i jakie wartości dziecku przekazujesz. 

c) im otwarciej rozmawiacie, im mniej jest tabu, tym bezpieczniejsze jest Twoje dziecko. 
Jeśli nie zna języka, trudno mu nawet się poskarżyć, że ktoś je dotknął nie tak, albo, że coś je boli...
Jeśli seks jest tabu, łatwiej zmusić dziecko do milczenia i nie skarżenia się na krzywdę! 

d) wiedza i edukacja seksualna w większości przypadków prowadzą do opóźnienia decyzji o podjęciu współżycia 

e) wiedza i edukacja seksualna nie mają nic wspólnego z rozbudzaniem seksualnym dzieci! Dobra edukacja podąża za rozwojem dziecka

f) Wiedza i edukacja są istotnym czynnikiem wpływającym na zmniejszenie liczby ciąż i chorób przenoszonych drogą płciową wśród nastolatków

I tak dalej...


Edukacja seksualna to większe bezpieczeństwo naszych dzieci. 
Większa świadomość i zdolność podejmowania dobrych dla siebie wyborów. 
Edukacja seksualna to mniej cierpienia.
Edukacja seksualna nie zrobi też z Twojego dziecka geja czy lesbijki. Nie mamy wpływu na nasza orientację seksualną. Jest nam dana jak kolor oczu. Czy jesteś pewna/y, że jesteś gotowa/y odrzucić swoje dziecko w imię wartości? Jeśli dziecko odkryje swoją odmienną orientacje, zasługuje na szacunek i akceptację najbliższych i bezpieczne życie - dość już cierpienia i samobójstw dzieci, które były same ze swoim bólem Inności. W imię czego? 



Edukatorzy seksualni są potrzebni, ponieważ nie każde dziecko dowie się w domu tego, co ma wiedzieć dla swojego bezpieczeństwa i dobrostanu. Ponieważ seksualność jest czymś dobrym i ważnym i nie wolno jej sprowadzać do podziemia.


Edukacja seksualna zaczyna się od urodzenia i trwa całe życie. Ta w szkole może być jej ważną częścią. 
 
Życzę dobrej i mądrej edukacji seksualnej, wszystkim dzieciakom i dorosłym też, bo to co się dzieje jasno pokazuje, że wśród wielu z nich króluje strach i niewiedza.


Tu link do stanowiska Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego w sprawie dziwacznego projektu obywatelskiego, który będzie czytany w sejmie.









 

wtorek, 8 października 2019

Filmowa przygoda: Niezwykłe lato z Tess

Zapamiętajcie ten tytuł! 
"Niezwykłe lato z Tess"
Film zobaczyłyśmy ja i moja córka na Festiwalu Kino Dzieci (polecam cały festiwal!)  i bardzo się ucieszyłyśmy, że wejdzie do szerszej dystrybucji. Już czekamy na kolejną szansę pobycia na holenderskiej wyspie z bohaterami tej historii. (Już planujemy tam pojechać!)
Udało się  tu to, o co chodzi w kinie - zaczarować ten oglądany przez nas świat tak, że w niego wierzymy. Że przeżywamy. Że nie nudzi nas nawet scena, kiedy nic się nie dzieje. Bo dzieje się, ale pod skórnie. I to czuć!  
Kino familijne na najwyższym poziomie. Jest głębia, jest i lekkość, jest zwykłość i niezwykłość, leją się łzy i śmiejemy się równie często. Masa wzruszeń, autentyczni bohaterowie, całkiem nie cukierkowi! 
Emocje, uczucia, przygoda... 
Dawno nie było mi w kinie tak dobrze.  
PS. Po filmie brałyśmy z córką udział  w spotkaniu z młodymi aktorami. To dopiero było PRZEŻYCIE! Fantastyczni młodzi ludzie:)

Dorosły jak latarnia morska



To seminarium to było moje największe wyzwanie wśród familylabowych tematów. 
Seminarium o przywództwie. 
Tak było dopóki nie zrozumiałam, że przywództwo jest związane z wzięciem odpowiedzialności. I że w rodzinie to zadanie dorosłego. 
Kim jest dobry przywódca? 
Po czym możemy poznać, że w rodzinie dzieje się dobrze, albo źle?
Długie, trzygodzinne spotkanie, tak żeby wysycić tematy. Żeby był czas na moje gadanie i na Wasze pytania. 
Kto jest ciekawy i ma wolny najbliższy poniedziałkowy wieczór - zapraszam! 
w godzinach 18-21  przy ul. Dantyszka 22/21
link do wydarzenia tu! 
obowiązują zapisy! 

 

poniedziałek, 7 października 2019

Seks i nastolatki - dylematy rodzica


Wiosną miałam wielką frajdę (i cholerny stress...) - po raz pierwszy w życiu wystąpiłam na konferencji dla rodziców. Była to Konferencja Wychowanie w Szacunku i całość działa się we Wrocławiu - taka PIGUŁA wiedzy o nastolatkach. Była to tak ważna i potrzebna konferencja, że organizatorki postanowiły zorganizować ja jeszcze raz - tym razem w Poznaniu. 
Z tej okazji, przed konferencją, zaprosiły mnie do rozmowy o seksualności ( w kontekście nastolatków). 
Dzielę się z Wami tym tekstem i zapraszam na konferencję!

Tu link do wywiadu

A tu link do wydarzenia na fb. 

środa, 2 października 2019

Przywódca stada. Kim jestem w mojej rodzinie.


Kim jestem?



To wciąż i wciąż najważniejsze dla mnie pytanie - także w rodzicielstwie. 
Zwykle jako rodzice szukamy rozwiązań - co mówić, co robić, jak postąpić? 
Kiedy dziecko mówi "nie" ... 
Kiedy mówi to głośno. 
Kiedy tupie. 
Kiedy bije inne dziecko. 
Kiedy nie chce bawić się z innymi dziećmi. 
Potrzebujemy wiedzieć co robić. Chcemy dostać metodę. 
Choćby po to, żeby było nam łatwiej.
I tak. Są sposoby, które pomagają w komunikacji, nasze słowa ich ton, mają znaczenie. 
Ale nie wystarczy ich "użyć". Dopasować we właściwym momencie i zadziałają jak magia. 
Trzeba tam jeszcze ...być. 

 
I to jest ten moment, ta chwila, kiedy pytam siebie: kim jestem?
 
Kiedy dzieci się biją - najpierw sprawdzam: "A gdzie ja jestem"? Czemu chcę ingerować?  Bo boli mnie głowa i potrzebuję ciszy? Czy chcę dać im wsparcie w konflikcie? Czy moja interwencja coś wnosi dla nich? 
Kiedy dziecko np. nie chce iść do szkoły - ważny jest dla mnie jego powód, zobaczenie dziecka, wsparcie go, ale tu też najpierw potrzebuję zobaczyć siebie. 
Bo jeśli akurat mam zły dzień i potrzebuję być sama, albo skupić się na pracy, to próba bycia "wyrozumiałą mamą" może wyjść nam wszystkim bokiem i skończyć się awanturą. 
Zaglądam w siebie. Tak, żeby móc wziąć odpowiedzialność za swoją decyzję. 
Jeśli dziecko zostaje ze mną w domu - to ja mam doświadczenie i mogę przewidzieć, co będzie się działo. Będzie do mnie mówiło. Będzie chciało jeść, pić. Będzie... 
Moja decyzja o wsparciu innych ludzi nie może być oparta TYLKO na sytuacji tych innych - nawet jeśli to moje dzieci. Potrzebuję poznać siebie, rozeznać się w sobie, uznać swoje potrzeby, określić możliwości. I wtedy - kiedy wezmę pod uwagę siebie, siebie najpierw otoczę empatią - mogę dawać też światu. 
Bycie dobrym przywódcą oznacza nie tylko to, że wiem co robić. 
 
Oznacza, ze potrafię nas wszystkich zobaczyć w prawdzie. 
 
Że chcę. 
Że próbuję. 
Zobaczyć. I uznać. 



To bardzo trudne, bo zwykle nie jest to naszym nawykiem. 
To całkiem nowa umiejętność.
Wziąć siebie pod uwagę. 
Potraktować poważnie. 
 
Rzadko dostaliśmy to w pakiecie z domu rodzinnego. Uczyliśmy się częściej nie przeszkadzać, nie zawracać głowy, usuwać się ze swoimi uczuciami, sprawami.  
I to jest wyzwanie - postanowić, że chcę inaczej. Że od dziś krok po kroku zmieniam to. 
Mówię sobie: "Jak się czujesz, kochanie?" A nie: "nie przeszkadzaj".
Krok po kroku. 
Z pomocą bliskich. 
Z pomocą empatii. I miłości. 
I cierpliwości. 



Co się dzieje, kiedy nie traktujemy siebie poważnie? Nasza złość, nasza frustracja, nasze jęczenie spada na tych, którzy są pod ręką. 
Często to ci sami, dla których chcieliśmy tak dobrze. 
 
Bycie przywódcą w rodzinie czasem jest takie trudne, bo wymaga stałej uważności.  
Bo sprawy zmieniają się ...dynamicznie:)
Obiecaliśmy dzieciom wspaniały weekend pełen atrakcji. Ale rozbolała nas głowa, a my dalej pchamy ten wózek. I w końcu nie wytrzymujemy i wylewamy naszą złość.
To, co możemy zamiast, to ćwiczyć.  I szukać innych opcji, dostępnych, kiedy jedno z nas boli głowa. 
 
Co nam w tym przeszkadza? 
Czasem rozpęd, nieuważność, czasem wyrzuty sumienia: "nie było mnie cały tydzień, bo dużo pracowałam, ten weekend miał im to wynagrodzić..." 
Czasem trudno nam przyjmować uczucia dzieci - żal, rozczarowanie, złość. 
Trudno znajdować oparcie w sobie. Spokój, kiedy przetacza się burza dziecięcych emocji. 
Dbanie o siebie, bycie w dobrej formie, ciągły rozwój siebie - tak by coraz więcej emocji umieć nie tylko przeżywać, ale i  przyjmować, i im towarzyszyć - to bardzo ważne narzędzia rodzicielskie. 
 
Ty jesteś najważniejszym narzędziem rodzicielskim. 
Ty sam. To ile pomieścisz. To, że poprosisz o pomoc. Odważasz się pokazać siebie prawdziwego czy prawdziwą.
To Ty przytulasz, Ty mówisz "nie", Ty dajesz poczucie bezpieczeństwa. 
Dobry przywódca, to zadbany przywódca.







 



czwartek, 19 września 2019

Po co chodzimy do specjalistów?

Nieustająco staję przed Wami i opowiadam o różnych sprawach. Prowadzę warsztaty, grupy. Zwykle od samego początku mówię jasno: nie jestem psychologiem. 
Chciałam, ale nie jestem, a teraz już mi się nie chce.  
Ale i tak często ktoś z Was nazywa mnie ekspertem. 
Trudne słowo. 
Zwykle czuję takie dziwne skręcenie ciała.  
Tik w policzku. 
Niepokój w sercu. 

 

Czasem gadamy prywatnie. Rozmawiamy. Przez telefon, na ławce w parku, w sklepie, w przelocie. Jakieś moje słowo zapala w Was nadzieję.
Prosicie o konsultację. 
Mówię: "Hej, właśnie rozmawiamy. Weź to sobie. Albo dam Ci numer do kogoś, komu ufam." 
 
Sama też nieraz korzystam z czyjegoś wsparcia. Czasem trafiam do różnych specjalistów z własnej, czy nie z własnej woli. 
Bywa różnie. 
Ale wiem jedno. 
Czasem, kiedy kogoś nazywamy specjalistą, ekspertem, mamy pokusę, żeby mu oddać odpowiedzialność za swoje decyzje.
Czasem eksperci mają pokusę, żeby tę odpowiedzialność na chwilę brać. To tak nie działa. 


Nie ma lepszego specjalisty od Twojego życia i życia Twojego dziecka niż Ty.  

 
Wiesz wszystko. 
Prawda?





Tam w głębi serca wiesz.



Czasem potrzebujesz wsparcia
Czasem rozplątania jakiegoś supła.
Czasem po prostu życzliwych ludzi wokół siebie, którzy pokarzą Ci, a raczej  POZWOLĄ ZOBACZYĆ, DOŚWIADCZYĆ innych, nowych sposobów. 
Najczęściej potrzebujesz kogoś kto z Tobą pobędzie. Zobaczy Cię. Przyjmie na klatę (ucho i serce) całą tę burzę, która w tobie jest. 
 
Dobrze jest chodzić do specjalistów. 
 
Ale czy dobrze jest pozwalać im etykietować nasze życie?
 

 
Mamy taki czas jako rodzice, jaki mamy. 
Trudny. 
Posłuszeństwo legło w gruzach, kobiety dostały prawa wyborcze, dzieci bić nie wolno...  
Specjaliści też tam są. 
Może jest im jeszcze bardziej trudno. 
Powiedzieć:"Nie wiem". 
Powiedzieć:"To, że państwa dziecko nie daje rady, to nie jego wina, ale chorych wymagań systemu".
Powiedzieć: "Rozumiem, ja też widzę ten bezsens i się na to nie zgadzam!"
Powiedzieć: "Zawsze działało, ale teraz jakby przestało?"
Awaria. 
Awaria. 
Nie mam procedury na państwa dziecko. 
Nie mam procedury na państwa życie. 




Po co macie więc przychodzić do specjalistów, czy na warsztaty?


Nie wiem. 
Wiem po co ja przychodzę.
Po to, żeby nauczyć się opierać na sobie. I żeby umieć mówić: Cokolwiek się będzie działo, ja stoję za moim dzieckiem. 
 
Żeby umieć je kochać tak, żeby rzeczywiście czuło się przeze mnie kochane.
 
Wybieram tych specjalistów, który są w tym ze mną, nawet jeśli czasem mówią "nie wiem".  




PS. "Nie ma dzieci, są ludzie" powiedział Korczak...
a może powiedzmy też:
"Nie ma rodziców, są ludzie":)
A może nawet:  Nie ma specjalistów, są ludzie. 
I w tym się możemy spotkać. 










 

wtorek, 17 września 2019

Syn wiedźmy. Baśń nie tylko dla dzieci.


Jeśli tęsknicie jak ja za baśniami, to "Syn wiedźmy" jest  baśnią. Jeśli marzy Wam się przygoda - przeżyjecie ją. Jeśli macie dość bohaterek, które czekają na księcia - Aine na pewno nie czeka. 
Ona działa.
Ale jest też inny bohater - Ned.

I zapewniam - warto go poznać.

 

Jak to w baśni, bywa ostro.

Ned w czasie zabawy traci barta.

TRACI BRATA.

A wtedy zaczyna się nowy etap jego życia. Pełen bólu i niebezpieczeństw. Dzięki swojej odwadze i wytrwałości Ned odmieni nie tylko swój los, ale i los całej swojej społeczności. 
Znajdzie Przyjaźń, oswoi wilka, przemierzy straszny las, ocali magię. Stanie przed trudnymi wyborami. I okaże się dość silny, żeby dać wolność tym, których kocha. 
Nie mogłam się oderwać! 
"-Magia na twojej skórze także przybyła z innego miejsca. I jest od tego świata znacznie, znacznie starsza.
- Co więc tutaj robi? - włączyła się Aine, zaciskając pięści - I czy jest nikczemna?
- Owszem, bywa taka - odparł życzliwy głos - ale może być też dobra. (...) Jeżeli do czegoś można by ją porównać, to do duszy."

Cudnie, kiedy bajki dla dzieci są pełne różnych refleksji, dylematów i nie łatwych wyborów. Kiedy bohaterowie są z krwi kości, zniuansowani,  mają różne oblicza, nie tylko bohaterskie. Kiedy zmieniają się, uczą, popełniają błędy. 
Cudnie, kiedy bajki dla dzieci iskrzą emocjami. 
I dobrze się je czyta (połyka). 
Polecam Wam:)
 

"Syn wiedźmy" Kelly Barnhill
Ilustracja na okładce  Jon Klassen
Wydawnictwo Literackie





piątek, 9 sierpnia 2019

Bezcelowe notatki o celebrowaniu bezcelowości.

Świat jest. 

Spotykam go, kiedy rano przeciągam ciało. Zwyczajem zaczerpniętym od mistrza qi-gong najpierw poruszam stopami. Poruszam energię. 
Potem kawa. 
Tego mistrz by nie pochwalił, hahahaha. 
W wakacyjne dni, zamiast pędzić szkoła-przedszkole zaraz po przebudzeniu, mogłam zadać sobie pytanie: na co mam ochotę. 

Zwykle lądowałam w kuchni, otwierałam na oścież okno i albo gotowałam, albo czytałam. To samo robiła Ewa, która ze swoją rodziną była z nami na wakacjach. 
Zaczynałyśmy rozmawiać. 
Pojawiały się łzy. 
Pojawiał się śmiech. 
Energia kręciła się w jakimś dobrym, bardzo dobrym kierunku. Bliżej, wyżej, głębiej, intensywniej.  
Chciało się żyć. 




Druga osoba obok. Druga osoba, która  nas widzi i jest. Jest obecna. 
Druga osoba, której umysł zaprasza nasz umysł do zabawy w fajnych rejestrach. 
Nasze ciało zaś może się rozluźnić i być. 
 
Druga osoba i przestrzeń. 
Niebo nade mną ...tyle nieba! 
Możliwość odejścia i powrotu. 
Możliwość. 

 W moim mieście w deficycie. 


A jednak mogą się zdarzyć. 
 
W przestrzeni możliwy jest ruch. Im ciaśniej tym większy zastój. Także w myślach. 

 
Tego lata wywietrzyłam moje myśli. 
Porozwieszałam na sznurach od prania, na sosnach i na brzozach. 
I na wierzbie. 
Wiatr je czesał i kołysał. 
Część poleciała dalej, część rozpłynęła się w powietrzu. 
Niektóre z czułością układam z powrotem. 
Przyglądam im się. 

 
Czy to na prawdę moja myśl?
Skąd do mnie przywędrowała? Kto mi ją podarował? I czy byłam pytana o zgodę?
  
Świat jest. 
Warunki zewnętrzne zastane. Układy, zależności, rozkład sił. 
Ale jeśli spojrzeć uważnie to nie zawsze siła jest tam gdzie się wydaje. 
Czasem jest tam, gdzie o tym zdecydujemy.
I nazywa się MOC. 
Moc relacji. 
Moc przyjaźni. 
Moc uważności. 
I obecności.  
(A czasem jeszcze inaczej)



Łatwo ją przegapić. Nie robi hałasu. 

Raczej mruży oczy i przeciąga się na słońcu. 
Miesza zupę. Dla kilku osób więcej. 
Otwiera ramiona i jest gotowa słuchać. 
Otrze gila z nosa nie zawsze swojemu dziecku i zauważy, zauważy to co trzeba. 
 
Sprawdzam więc.
Czy to moja myśl?



Zwykle kiedy tankuję auto, jestem pytana o wiele dodatków. Punkty, kawa, ciasteczko, parówka, zdrapka....
- Żadnych zdrapek. Powiedziałam dziś. I zaczęliśmy się śmiać z Panem na stacji. Rozumieliśmy się. 
To nie moja zdrapka. Nie muszę jej chcieć. 
Nie muszę też wierzyć w masę rzeczy. W masę słów, które tu są i były zanim się urodziłam. 
"Trzeba chodzić w majtkach". Do kosza. "Wciągnij brzuch". Do kosza. "Dziewczynki nie mogą..." Do kosza. "Co cię nie zabije, ..." Do kosza. 
Skąd mam wiedzieć, którą chcę zachować?
Czuję. 
 
A jeśli nie jestem pewna, to może poczekać. 
Doskonałym barometrem są też dzieci. Jeśli biorę się do czegoś ze szczerą intencją, z energią, natychmiast są obok. 
Lubią pływać w dobrej energii. Czują się w niej jak ryba w wodzie. 
 
Świat lubi liczby. Lubi wykresy. Lubi porządek i posłuszeństwo. 
To jest część tego świata. 
Ale równie ważna jest ta druga część. 
Magia, wiara w sny, bazgroły, zioła, chaos i rebelia.
Bez tej drugiej części ze światem nie dzieje się zbyt dobrze. 
Potrzebna równowaga.  


Dlatego w tym świecie, który mówi, że wartością jest bycie twardym, zaradnym, pewnym czegoś i osiągającym sukcesy za wszelką cenę. Który ceni dążenie do celu, bez sprawdzania czy to jeszcze ciągle MÓJ cel, cieszę się, że mogę inaczej. 
To przywilej. 
Czasem boli. Czasem nazywa się wysoka wrażliwość. Czasem nerwica. Czasem "nie daję rady". A jednak.
 
Uczę się celebrować niepewność. 
Uczę się celebrować miękkość.
Uczę się celebrować zagubienie i szukanie po omacku, i znów, i jeszcze. 
Uczę się celebrować powolność. 
Ufność. 
Bliskość. 
Proszenie o pomoc. 
Bezinteresowny uśmiech.
Bez osądzania tamtych, twardych wartości, bo nie są złe.
Po prostu są tylko połową.  
Jak dzień bez nocy. 
Ciemność bez światła. 


Problemem nie jest to, że na świecie istnieje skuteczność. Ale to, że nie ceni się na równi bezcelowości. 
Problemem w naszym patriarchalnym świecie, nie jest siła mężczyzn. Ale raczej to że, kiedy SIŁA, MOC kobiet jest osłabiana, wyśmiewana, zakazywana i potępiana, moc mężczyzn się wypacza. 


PS. Bardzo lubię wakacje. Lubię pływać i spacerować. Długo spać i do południa chodzić w pidżamie.
 
PS. "Bloga trzeba pisać codziennie". Do kosza. 



Dobrej drugiej połowy wakacji dla Was!

 


poniedziałek, 8 lipca 2019

W Równowadze w gościach na macie przy herbacie :)

 Ruch, rodzicielstwo, emocje, równowaga:)

Z Kasią z Trening na Bosaka znamy się od lat.
Kiedy urodziłam trzecie dziecko, nasza cudowna położna skierowała mnie na badania dna miednicy - to badania płatne, niestety nie refundowane w Polsce, ale bardzo ważne po - szczególnie trzecim - porodzie naturalnym. Okazało się, że moje mięśnie są w słabej formie i potrzebują wsparcia. Takim wsparciem okazała się dla mnie Kasia z Trening na Bosaka - początkowo ćwiczyłam z nią pilates a teraz jakąś fantastyczną mieszankę jogi, pilatesu, ruchu naturalnego, i kto wie czego jeszcze, hahahaha. 
Na treningach Kasi ciągle coś się dzieje, ćwiczenia co chwila przeżywają modyfikacje a moje ciało odpłaciło mi brakiem bólu pleców, lepszą formą i ogólną szczęśliwością:)
Po drodze przeprowadziłyśmy setki rozmów i jak to bywa zainspirowałyśmy wzajemnie różnymi ideami. Narodził się wyjazd dla mam a także ta rozmowa "na macie przy herbacie":) 
Posłuchajcie:)


Wrześniowy wyjazd dla mam - w przyrodzie, w ruchu o złości! Zapraszam.




Wakacje już pełną gębą i W Równowadze leni się jak może - postanowiłam zawiesić firmę i spędzać czas z dziećmi na 100%. 
To taki wakacyjny luksus. Też wyzwanie:)
A przy okazji stworzyłam z Kasią z Trening na Bosaka ofertę wyjazdową dla Was! Blog Kasi TU. Znajdziecie sporo ważnych informacji o powrocie do formy po ciąży, o ruchu naturalnym, rytmie slow i generalnie dobrze pojętym Zdrowiu.
Wyjazd będzie trwał od piątku do niedzieli 20-22 września. Spotkamy się w małej zalesionej wiosce pod Puszczą Białowieską. Zanurzymy się w naturze. Kasia zadba, żebyśmy ruszyły ciało, ja poprowadzę warsztaty o złości. Bo i w ciele i w emocjach to ona - Złość - będzie naszą Przewodniczką! 
Ośrodek Uroczysko  zadba o pyszne wegetariańskie nakarmienie nas i wygodne  zakaterowanie:) 
Zapraszam Was do zapoznania się z ofertą!


Zapraszam! 

czwartek, 6 czerwca 2019

"Dziecko w brzuchu mamy" przepiękna książka dla dzieci o tym skąd się wzięły na świecie.

Bardzo często dostaję od Was pytania o książki - co czytać z dziećmi na temat "skąd się biorą dzieci?"
I zwykle polecam kilka różnych pozycji , żeby się uzupełniały.  
Ale jeśli chcecie jednego tytułu, konkretnego, to właśnie teraz Wydawnictwo SAM wydało książkę ... doskonałą. Tzn ja jeszcze nie miałam w rękach tak fajnej książki dla przedszkolaków i nieco starszych dzieci - zachwycam się!



W zasadzie wszystko jest tu takie jak ma być. 
* Czytelne, wzruszające i ładne ilustracje
* Język współczesny, empatyczny, normalny, nie udziwniony, dostosowany do ... do naszego wspólnego życia:) Ani razu nie miałam uczucia, że coś mi zgrzyta, że czegoś nie chcę przeczytać, albo zastanawiam się jak to odbierze dziecko. Nie miałam poczucia, że to staroświeckie albo medyczne itd. 
* Informacje są rzetelne, prawdziwe, ale podawane zwięźle z humorem (!!!) i bez przegadania - to ważne, bo dzieci mają wiele spraw:) i nie mają czasu na przydługie wykłady dydaktyczne. 
* Konkretna wiedza o seksualności jest podawana w odniesieniu do życia dzieci. I wpleciona w nie  w sposób naturalny - jest integralną jego częścią.
* Wiedza jest nowoczesna i podana z szacunkiem i uwzględnieniem różnorodności nas ludzi. 
* Absolutnie zachwyciło mnie sformułowanie, że rozwijające się w brzuchu mamy dziecko ma już swoją płeć biologiczną. Właśnie to możemy zobaczyć na USG. Genitalia. A kim będzie się czuł ten człowiek, kogo będzie w nim widziało środowisko - to osobny temat. 

Bohaterami książeczki są bliźniaki - Mia i Oskar. Chcą mieć rodzeństwo i ... będą mieli!
Czy to będzie chłopiec czy dziewczynka? 
Czy trzeba się kochać, żeby "się kochać"? 
Czemu seks jest dla dzieci "obrzydliwy"? (mamy tu jasne wyjaśnienie, że dopiero okres dojrzewania przygotowuje ciało do jego funkcji seksualnej, i że seks dzieje się między dorosłymi). 
Czemu małym chłopcom też sztywnieje siusiak? Jak wybrać imię dla dziecka? 
I czy można się całować z pomidorem;)

Podoba mi się, że pojawia się kontekst PRZYJEMNOŚCI - bo tak, warto mówić i pokazywać dzieciom, że wartą ją zapraszać do naszego życia, robić jej miejsce. 
Miejsce na drobne przyjemności. Na wspólną przyjemność. Samodzielną. Na dbanie o siebie i swoje zmysły w każdym tego słowa znaczeniu. To daje potem dobrą bazę do tego, żeby w dorosłości czerpać radość i satysfakcję (również) z seksu. 

W książce pojawia się też starsza ciocia dzieci i z szacunkiem i swobodnie rozmawia z dziećmi o seksualności. Nieco inaczej, mniej szczegółowo niż rodzice, a jednak! 
 

Pojawia się cykl życia - zmieniające się ciało. 
Moja córka zastanawiała się gdzie jest jej miejsce w tym cyklu? A gdzie jest moje. 
Pojawia się cesarskie cięcie, jako konieczny czasem ze względu na zdrowie mamy i dziecka, ale i równorzędny, co poród naturalny sposób przyjścia na świat.
Pojawia się in vitro i jest informacja, że niezależnie jak doszło do zapłodnienia, dzieci są takie same - są po prostu dziećmi. 
Znajdziecie tu zapewne jeszcze o wiele więcej ważnych rzeczy, informacji i tematów:) A obrazki pozwalają na rozpoczynanie jeszcze nowych i nowych wątków, sprawiają, że historia jest jakby otwarta - można rozmawiać dalej w różnych kierunkach, bawić się metaforami - choćby dziurki i klucza.


W tej książce jest lekkość i humor i ciepło połączone z dużą dawką wiedzy - może dlatego, że pisała ją mama-lekarz. 
Czytając ją czułam komfort i radość, że mogę się nią podzielić z córeczką.
I Wam bardzo serdecznie polecam "Dziecko w brzuchu mamy". 
A tu znajdziecie obszerną recenzję obibooki.pl i jeszcze więcej ilustracji.






 





środa, 1 maja 2019

Rytuał. Powitanie miesiączki - postscriptum.

Poza tym, że dostaję wiadomości o tym jak się zachwycacie ostatnim postem, co przyjmuję z wielkim zadowoleniem, to macie też (ważne) uwagi, na które chcę odpowiedzieć. 
1. "Dlaczego używasz słowa CIPKA na tak ważne miejsce?"  "Czemu nie na przykład JONI?"
Otóż używam różnych słów. Ale najbardziej lubię cipkę.  Jest zwykła. Codzienna. A prawda jest taka, że jakkolwiek nie powiem: muszelka, pizda, wulwa, pisia, srom, kuciapka czy joni... Jakiego słowa bym, nie użyła to czuję, że mówię o potężnym miejscu w ciele kobiety. O miejscu zwykłym i niezwykłym jednocześnie. O miejscu świętym. O miejscu mocy. I czuję to. Lata patriarchatu zabrały nam to poczucie. Nie łączymy naszego ciała z sacrum. Ale możemy to poczuć. 
Niezależnie od słowa. 
Ważne dla mnie jest żeby odzyskać Miejsce. Odzyskać swoje Prawo. Swoją Moc. 
Żeby intymne znaczyło intymne, a nie wstydliwe, obrzydliwe, dziwne, podejrzane,  niestosowne, ohydne, obce, zakazane, wstrętne i co Wam się pojawia.
Dlatego zachęcam Was do mówienia głośno różnych słów i ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia, aż staną się oczywiste. Odzyskane.

2.  "No dobra, dobra, poezja poezją, ale ja chcę wiedzieć KONKRETNIE, co zrobić jak moja córka ma dostać miesiączki?!!" Hahahahah. 
No pewnie. Wcale się nie dziwię. 

Tak konkretnie, to ja na prawdę wierzę, że najważniejsze jest uporządkowanie własnego stosunku do miesiączki. 

Ale jeśli to już mamy jakoś ogarnięte to warto:
a) zastanowić się "kim jestem?" - na co ja mam ochotę, co jest dla mnie ważne, o czym marzę, co chcę przekazać...? Dla jednych krąg dla matek i córek będzie super rozwiązaniem a dla innych wspólne wyjście do ciastkarni to już dość. A może po prostu spotkanie w gronie najbliższych kobiet i dziewczyn? 

b) przede wszystkim zapytałabym córki czy chce robić szum wokół tej chwili, czy woli coś bardzo prywatnego. Warto nie tracić z oczu głównej bohaterki dnia:) 

To może być dobra okazja do przyjrzenia się mojej relacji z córką. 
Każda relacja jest inna. Świętowanie warto oprzeć nie na oderwanym od nas pomyśle ale dopasować go właśnie do nas - unikalnych ludzi. I pamiętać, że możemy mieć różne potrzeby.
c)  pomocne mogą być różne książki, np. 




































































Inne książki TU.  

Sprawdza się czas razem. Czas dla nas. Czas... 
Czy uda nam się go znaleźć w pośpiechu codzienności? Czy decyduję, że to Ważne?
Drobne rytuały, które można powtarzać. 
Sprawdzają się prezenty. Szczególnie te osobiste. Pluszowa maskotka - macica. Piękny kamień. Biżuteria. Coś wykonanego ręcznie. Pamiętnik. Świeca. Termofor. Czerwona sukienka. Albo koc. Coś przyjemnego. Coś miękkiego. Coś własnego.

To przywitanie. 
Zmiana to nie tylko radość i ekscytacja. To też obawy, niechęć. 
Niepewność, albo mieszane uczucia. O nich też warto gadać. 
Jak to jest być kobietą? 
Co to dla mnie znaczy?
Jak to jest dorastać?
Co jest trudne?
Na co czekam? 

Niech to co się dzieje będzie częścią całości, a nie wyrwanym z kontekstu sztucznym tworem. 

Jeśli macie ochotę podzielić się ze mną swoimi sposobami, historiami, to czekam. Bardzo chętnie je usłyszę. 









wtorek, 30 kwietnia 2019

Rytuał. Powitanie miesiączki.





Powiedz jej. 
Niech słyszy. 

Powiedz jej głośno. 
Powiedz jej wyraźnie. 
 


Jesteś święta. 
Twoja krew jest święta. 
Twoja moc jest wielka. 
 

Powiedz jej witaj
 


Czekałam na Ciebie tak długo.  
Czekałam układając kwiaty w przemyślne wzory. 
Czekałam tańcząc dziki taniec w tumanach kurzu
 


Czekałam oddając włosy wiatrowi na pożarcie i plotąc z nich przemyślne warkocze. 
 

Czekałam gładząc moje piersi. 
 

Czekałam całując moje dłonie. 
Czekałam. 
 

Powiedz jej. 
 

Powiedz jej po cichu. Prosto w ucho.
Jesteśmy Kobietami.  
To przez nas na świat przychodzi Życie. 
Przychodzi przez Twoją Cipkę. 




Ona teraz krwawi. 


Ta krew jest święta. 


Ta krew to święto. To ból. I radość. Rozczarowanie. Zachwyt. Prawda.
Ta krew to droga do siebie. 
Słuchaj jej. 


Nastaw ucho. Do wnętrza i słuchaj.

Ona Ci powie dokąd iść. 
Ona Ci powie którędy. 
Ona Wie




Od dziś będzie Ci pomagać. Wspierać. 
Będziesz z nią płakała... Bo jest smutkiem i stratą. Wszystko trzeba stracić i ona Cię tego nauczy. 
Będziesz z nią krzyczała ze złości. Ona pomoże Ci walczyć, kiedy potrzebna Ci będzie siła. 
Ona podaruje Ci  to czego potrzebujesz.

Zaufaj jej. 
 

Ona jest zapowiedzią Zmiany. 

Zmieniaj się. 
 

Nigdy nie ustawaj w zmianie. 
 

Zmieni się Twoje ciało. Wiele razy. Nigdy nie będzie jednakowe. Będziesz inna i znów inna, czasem powrócisz do siebie, by znów płynąć w nową stronę. 
Zaufaj jej.  


 

Kiedy ustanie, zaznasz Niezwykłego. 
Kiedy ustanie na zawsze... Tajemnica
 

Powiedz jej. 
Twoja krew jest święta.  
Zaufaj jej.
Z nią za rękę... Zejdziesz głęboko i polecisz wysoko.  
To ona jest Twoja intuicją. 
Płynie między Sercem a Cipką. Wie wszystko. 

Ona zawsze mówi prawdę. Jest szczera i nigdy nie kłamie.  
Choćby jej odpowiedź Ci się nie spodobała, ona wróci. Co miesiąc. I będzie się dobijała, żebyś ja usłyszała. 
Zaufaj jej.  
 

A potem powiedz jej kim jesteś. 
Niech się przed Tobą pokłoni.
I Ty pokłoń się przed Nią.  


Siostro. 



Ale to nie koniec. 
Kiedy to mówisz witaj każdą myśl. Każdą kpinę. Każdy śmiech. Każde zwątpienie. Każde szyderstwo. Każdą wściekłość. 
Witaj je serdecznie, kiedy wypływają z Ciebie.
Dotykaj ich poranionych, czarnych skrzydeł. 
Otaczaj je uważnością i miłością na jakie tylko Cię stać. 
Jeśli je zepchniesz w ciemność nabiorą nowej mocy. 

Witaj je. 
Zapraszaj. 
Te myśli są. 
Biorą się z tysięcy lat ucisku. Tysięcy lat wmawiania nam, że nie jesteśmy święte. Że nasze ciało to grzech. A nasza krew to wstyd.


Zaproś je. 
Niech dotykają światła. 
Płacz razem z nimi. 
Nie odrzucaj ich. 
Pokochaj je. 
Ulecz je. 
Staną się Twoją siłą. 









PS. Ta przepiękna grafika pochodzi od Ceri Flook. Zobaczcie też inne.  Tu jest link do jej prac! na instagramie. Polecam:)