Kiedy kilka lat temu, kiedy po raz pierwszy byłam prelegentką na konferencji o nastolatkach, nie przygotowałam sobie prezentacji. Stanęłam na środku i zwalczając chęć natychmiastowej ucieczki powiedziałam to, co uznałam za ważne.
Potem byłam już mądrzejsza i miałam prezentację, która pozwalała mi się na sobie opierać, jeśli coś mi uciekało.
Nadal było to bardzo stresujące i w zasadzie sama się sobie dziwię, że zgadzałam się na kolejne wystąpienia.
Ale czułam, że chcę się tego nauczyć, i że nie ma innego sposobu niż ... Wystawiać się na ten stres, pokazywać w swoim "nie umiem" i zgadzać na to, że ci którzy mnie słuchali, widzieli jak się telepię.
Tym razem denerwowałam się mniej. Na tyle mało, że widziałam ludzi, mogłam żartować i spontanicznie dodawać coś od siebie.
Widziałam życzliwość w oczach słuchających (dziękuję!), widziałam zaciekawienie.
Widziałam też łzy, poruszenie.
Słyszałam śmiech.
Wiem, że to spotkanie było dla wielu osób ważne.
A dla mnie po raz pierwszy więcej było obecności i radości niż stresu.
Nie wiem czemu tak się stało - podejrzewam, że złożyło się na to kilka czynników:
1. to był któryś już raz
2. uznawałam to, że się boję
3. miałam wsparcie wielu życzliwych ludzi
4. najbliższe mi osoby poprosiłam o wyjście, żeby się nimi nie zajmować, a skupić na wykładzie
5. tego dnia czułam się komfortowo ze sobą
6. ostatnio prowadzę dużo warsztatów i dużo gadam, więc byłam "rozgrzana"
7. dbam o ciało, o uziemienie, o oddech
8. czuję, że temat wykładu mam coraz lepiej zintegrowany
9. mam coraz więcej zgody na błędy i niedoskonałości
10. sala była bardzo przyjemna, komfortowa, byłam blisko ludzi i nie raziły mnie światła
11. byłam bardzo zaangażowana w to, co chciałam powiedzieć, przekaz był dla mnie w jakimś sensie ważniejszy niż "ja"
12. skoro organizatorzy zaprosili mnie kolejny raz, to widać widzieli w tym potencjał i poprzednio nie było aż tak źle
13. coraz bardziej bezwarunkowo kocham siebie
Fot. Reprezentacja trenerek FamilyLab na Konferencji o nastolatkach
Po konferencji rozwiałam z Sylwią Włodarską, która od lat organizuje świetne wydarzenie - Konferencję "Bliżej potrzeb, Bliżej szczęścia" i powiedziała mi ważne słowa:
"Rób zanim będziesz gotowa."
Nie czekaj. Ucz się w trakcie. Tak właśnie się uczymy. Jeśli będziemy czekać na moment idealnego przygotowania - utkniemy.
Czy to łatwe?
Nie.
To wystawianie się - słynne "bycie na arenie". Ale to też wkład w świat, w którym nie liczą się doskonałość, rywalizacja, krytyka.
Chcę się dokładać do takiego świata. Świata autentyczności i wzajemnego wspierania się.
W tym też można nabierać wprawy.
Fot. Katarzyna Kowalska-Bębas z Fundacji Wychowanie w Szacunku
PS. A przy okazji daję Wam znać, że powstaje książka -okładkę widać na zdjęciu - rozmowy z prelegentami i prelegentkami z tej konferencji. Będę tam miała swój rozdział, na co bardzo się cieszę.
Oczywiście o seksualności.
Szukajcie jej na wiosnę w wydawnictwie Book Ojciec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz