Pokazywanie postów oznaczonych etykietą seksualność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą seksualność. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 lutego 2022

Łechtaczka.

 W Wysokich Obcasach z zeszłego weekendu przeczytałam wywiad 

z francuską graficzką Jüne Plä o jej książce "Klub rozkoszy". 


Zdjęcie przedstawia modele łechtaczki z drukarki 3d.

Cały wywiad można przeczytać TU, ale mnie poruszyła ta wymiana:

"Kiedy założyłam konto na Instagramie, wykonałam pierwsze rysunki i zobaczyłam, jak szybko wzrasta liczba followersów, poczułam się mniej samotna.

Wtedy odkryłaś swoją łechtaczkę? Wiele kobiet nawet nie wie, gdzie ona się znajduje.

Tak. Dzięki internetowi w 2018 roku. Miałam wtedy prawie 40 lat. Wcześniej nikt o niej nie wspominał.

Nic dziwnego, skoro nawet we francuskich podręcznikach szkolnych łechtaczka nie była oznaczona aż do 2017 roku."


No i postanowiłam zrobić wpis o łechtaczce. 

Łechtaczki są przeróżne - tak jak i penisy!
Mniejsze, większe i różnie położone. 
Bo dlaczego nie miałyby takie być?


Zdjęcie z książki "Radości z kobiecości"

Początkowo, kiedy płód ma kilka tygodni, nie jest jeszcze rozstrzygnięte co wyrośnie z tzw. guzka płciowego. Czyli najpierw nasze organy są... neutralne płciowo. 
Dopiero potem w zależności od genów i hormonów formuje się 
z nich penis z moszną albo łechtaczka i wargi sromowe. 
(A czasem - i to też się zdarza - różne wariacje na ich temat. Mamy wtedy do czynienia z osobą interpłciową, na widok której lekarze i rodzice ciągle jeszcze często panikują i próbują, bez pytania o zgodę właściciela ciała, "poprawiać" naturę. 
Niestety to podejście, wynikające ze strachu i niewiedzy, a może też chęci ułatwienia dziecku i sobie życia, najczęściej kończy się tragedią - nie mamy bowiem możliwości dowiedzieć się od noworodka kim jest, z jaką płcią się identyfikuje i czy w ogóle chce ingerować w swoje ciało.)


Zdj. "Radości z kobiecości"

Ale. Wracajmy do łechtaczki. 
Wiemy już, że łechtaczka i penis to dwie odmiany tego samego narządu!
Mają też podobne cechy. 

Łechtaczka jak penis ma żołądź. Jego wielkość waha się najczęściej między 0,5 a 3,5 cm - całkiem spora różnica, prawda?
Żołądź jest widoczny gołym okiem, ale jest on tylko "czubkiem" organu, którego większa część jest schowana wewnątrz ciała. 
Kolejnym podobieństwem jest to, że łechtaczki mają... Erekcję!

Zarówno żołądź jak odnogi łechtaczki i opuszki przedsionka pochwy, pod wpływem np. stymulacji, powiększają się i stają coraz bardziej tkliwe. 

Większość kobiet doświadcza orgazmu dzięki stymulacji zewnętrznej części łechtaczki, ale coraz częściej mówi się, że również  tzw. orgazmy pochwowe są efektem stymulacji łechtaczki. Tyle że jej wewnętrznej części -  nabrzmiałych opuszek i odnóg łechtaczki od środka.

Główka penisa i główka łechtaczki są bardzo wrażliwe. 
Tyle, że główka łechtaczki jest jakieś 50 razy mniejsza, i ta sama ilość zakończeń nerwowych jest bardziej... hmmm, skondensowana.

Ciekawostka: Łechtaczki mają - jak penisy - samoistne "wzwody" w trakcie snu. Czasem kilka razy na noc!

No i co niesamowite - nie ma innego powodu do istnienia łechtaczki, niż rozkosz:)



Zdjęcia ilustracji z książki "Moje ciałopozytywne dojrzewanie"

Co możemy zrobić, żeby zapoznać się z łechtaczką?
Może pomóc lusterko, dużo delikatności i dobry, delikatny olejek. Zawsze czyste ręce. 

Bardzo bym chciała, żebyśmy wszyscy oswoili się z tą wiedzą. 
Ze słowem, ale i z narządem. 
Skoro większości kobiet tak wielką przyjemność sprawia właśnie łechtaczka, można zupełnie inaczej myśleć o naszym życiu seksualnym. 
Erekcja penisa nie jest już najważniejsza, mężczyźni mogą się wyluzować i nie muszą się tak bardzo "sprawdzać". 
Możemy się wzajemnie zapytać: co tak naprawdę się dla nas liczy. 
Może intymność?
Może zabawa?
Co nami kieruje? Chęć rozładowania? Ciekawość? 
Może dziś to, a jutro coś całkiem innego. 


Książki z których korzystałam i z których są ilustracje:
"Radiości z kobiecości" Niny Brochmann i Ellen Stokken Dahl
"Twoje ciałopozytywne dojrzewanie" Barbary Pietruszczak
i
"Period" Natalie Byrne:


czwartek, 11 listopada 2021

Tabu. Co robić, kiedy trudno nam rozmawiać z dziećmi o seksualności?

Chcę Wam powiedzieć: nie odkładajcie edukacji seksualnej* (swojej i dzieci) na później.

Jeśli czekacie zawsze zrobi się za późno....
Jest znacznie łatwiej i zwyczajniej, kiedy jest normalną częścią życia od początku.


I znacznie łatwiej gadać z dziećmi, kiedy sprawy interesują je bardziej poznawczo, jak wszystko inne, niż kiedy zaczyna się dorastanie.
I nagle jest gorąco, a słów brakuje.
Wtedy warto mieć bazę wcześniejszych rozmów, wyćwiczoną (bardziej lub mniej) łatwość wypowiadania konkretnych słów, doświadczenie, że dzieci mogą nas pytać... o wszystko.

Dociera do mnie ostatnio sporo historii, kiedy dzieciakom dzieje się krzywda, bo istnieje to cholerne tabu, i błądzą we mgle.

I uważam, że to nie może pozostawać na rodzicach, bo całe pokolenia były wychowane w tym tabu.

Wszyscy tu potrzebują wsparcia.
I wiedzy.
I jasności.

Ale świata nagle i na już nie zmienimy.
Na co mamy wpływ?
Na siebie....
Od czego możemy zacząć?

Od poczucia.
Co czuję na myśl o rozmowie z synem/córką o .... (wstawcie sobie cokolwiek związanego z ciałem, płodnością, płcią: seks, antykoncepcja, rozwód, poród, aborcja, miesiączka, wzwód, polucje....itd.).
Pobądźcie z tym uczuciem.

Czy jest Wam wygodnie?
Niewygodnie?
Gdzie to czujecie?
Jeśli uczucie jest nieprzyjemne, to czy możecie chwilę pobyć z tym dyskomfortem?
Położyć rękę tam gdzie czujecie to w ciele.
Oddychać w to miejsce.

Z łagodnością dla siebie, bez presji.

Może pojawi się jakiś głos?
Słuchajcie go.
Podziękujcie mu.
Zastanówcie się czyj to głos?
Czy mówi z troski?
Czy ta troska jest podszyta lękiem?

A może jest jeszcze inaczej?

Ten głos jakoś chce dla Was dobrze, ale ...może jego dane o świecie są nieaktualne?

U mnie to często głos mojej babci, która przeżyła wojnę, sama wychowywała synów i uważała, że troska to straszenie i kary za zainteresowanie seksualnością.

Czasem się we mnie odzywa.
Już rozpoznaję jej głos. Teraz jest częścią mnie.
Wiem, że nie zniknie, ale coraz lepiej się z nim w sobie dogaduję.


Zachęcam Was do usłyszenia tych głosów w sobie, które mówią: wina, strach, grzech, wstyd... Do zaopiekowania się nimi.



Poszukajcie też głosów wsparcia.
Może był w Waszym życiu dorosły, którego można było pytać?
Może macie teraz wokół siebie kogoś kto Was inspiruje?
Może w jakimś filmie jest ktoś kto mówi tak, jak to Wy byście chcieli?


Warto popatrzeć dookoła jeszcze pod tym kątem - czego uczy mnie kultura w której żyję?
Jak filmy i bajki na których się wychowujemy pokazują relacje między ludźmi?
Co "wolno" dziewczynkom, kobietom, a co mężczyznom, chłopcom?
Jak wyglądają?
Jak się zachowują?
Co mówią?
Jakim językiem?

Rozbrajanie mitów i przekonań w naszych głowach to praca na życie. To proces.
Ale to też świetna zabawa, jak już się zacznie, nie można skończyć:)

Oczywiście - dobrym sposobem jest czytanie, ale nic nie zastąpi gadania z innymi.
Wciągnijcie przyjaciół we wspominanie na ten temat, w dzielenie się swoimi doświadczeniami.

Albo chodźcie na warsztaty.

Albo idźcie na konsultacje czy terapię.

Albo...

Ciekawa jestem, co Was jeszcze wspiera w rozbrajaniu tabu w sobie?

Dla mnie zawsze poruszające jest wyjeżdżanie za granicę i stykanie się z inna kulturą. Gdzie to co tu oczywiste, zupełnie oczywiste nie jest.

Życzę Wam ciekawości i dobrej zabawy:)



* poprzez edukację seksualną rozumiem wszystko co przekazujemy dzieciom świadomie i nieświadomie od chwili poczęcia, wszelkie przekazy na temat płci, ról społecznych, higieny, zdrowia, przyjemności, płodności itd. Wiedza o rozmnażaniu naszego gatunku jest fragmentem tej całości.







środa, 3 listopada 2021

Dlaczego warto otwarcie rozmawiać z dziećmi o seksualności i co złego robi tabu?


Seksualność jest częścią świata i nie ma potrzeby, żeby kogoś przed nią chronić. 



Mamy płeć i ciało odkąd przeciskamy się na ten świat aż do ostatniego oddechu. 

Jesteśmy sensualni, czuli, wrażliwi, zmysłowi i gotowi na przyjemność. 

Doświadczamy świata poprzez nasz intelekt, jasne! Ale o ile bardziej poprzez ciało?!


Umazać się w błocie, powąchać żywicę, wygrzać na słońcu i wskoczyć do lodowatej wody. 

Pocałować kogoś. 

Poczuć mrowienie w ciele. 

Biec. 

Śmiać się. 

Ruszać. 

Ruch, czucie - to życie. 


Bezruch, nieczułość - zamarcie. 



Znacie takie powiedzenie "wylać dziecko z kąpielą"?


Mam wrażenie, że w obawie przed seksualnością właśnie to robimy. 

Pozbywamy się życia. 


Wylewamy życie z tą straszną, straszliwą sprawą: edukacją seksualną. 


Chcemy chronić nasze dzieci przed seksualizacją, a zamiast tego chronimy przed wiedzą. 



Prawda jest taka, że jesteśmy istotami seksualnymi i nic tego nie zmieni.

Potrzebujemy wsparcia i wiedzy jak tę seksualność obsługiwać, a nie straszenia i zakazów. 

Rzetelna edukacja seksualna daje narzędzia do bezpiecznej i przytomnej eksploracji tego co naturalne: ciała, przyjemności. 


Bez niej wchodzenie w dorastanie to skok na główkę bez sprawdzenia czy woda nie sięga przypadkiem po kolana...


Seks w różnych postaciach otacza nas czy tego chcemy czy nie, i w takiej formie jak chcemy lub nie. 

Nasze dzieci oglądają odważniejsze teledyski niż nam się śniło, zaglądają w smartfon kolegi, widzą gazetę w kiosku, reklamę w kinie itd, itd,. 



Nie unikniemy tego. 

Ale możemy dać im przeciwwagę w postaci dobrych treści, pięknych filmów i książek. 

Możemy powiedzieć im: to ok eksplorować, pytać, czuć. 

To normalne czuć podniecenie, fascynację, chęć na kontakt.

A jeśli coś w tym świecie cię przestraszy - jestem tu i pomogę ci się z tym uporać. 


Robiąc z seksualności tabu, powodujemy tylko, że nasze dzieci stają się samotne w swoich poszukiwaniach i że nie mogą nam zaufać, nie mogą nas zapytać. 

Zostają same w gąszczu świata, który jest pełen wszystkich aspektów seksu - bardziej i mniej fajnych. 

Powiedzmy tabu nie. 

Bo jest niebezpieczne!


PS. Pytacie często o książki. 

Dla dzieci 8-11 jest teraz cudny pakiet: Moonki dwie, dla mnie tworzą komplet, całość. I są wspaniałe!

Do czytania samodzielnie lub razem z rodzicami. 



PS. Poprzez "edukację seksualną" rozumiem dostęp do wiedzy, odpowiadanie na pytania, mówienie prawdy dostosowanej do wieku i dostęp do książek,  lekcji, warsztatów.



 

środa, 3 lutego 2021

Rozstępy. Bezcenne rozmowy wplecione w codzienność.

Ciało. 

Jestem nim. 

Nie używam go, nie korzystam z niego

Jestem z nim jednym. Moja dusza splotła się z nim. Moje emocje budzą się w nim. 

Uczę się słuchać go, bo ono się nie myli. 

Ilustracja pochodzi z książki "Zgadzam się albo i nie" Rachel Brian wydanej przez Wydawnictwo Debit

Uczę się akceptować je radykalnie - wbrew nakazom kultury.

Uczę się kochać je i okazywać to na milion sposobów. 

Głaskaniem, dobrym jedzeniem, snem, drzemką, ciepłą kąpielą, wysiłkiem fizycznym, spacerami, miłością, zapachami, balsamami, masażami i ziołami. 

Dobrym okiem. 

Dobrym słowem.

Najmłodsza córka, teraz 7 letnia,  pyta często o moje ciało. 

Patrzy na nie, dotyka go, tuli, zachwyca się nim, dziwi. 

 - Mamo, twoje piersi są takie, że można żeglować - mówi rozmarzona i wtula się we mnie na kanapie przy bajce. 

- Mamo, co to za kreski? - pyta co jakiś czas. 

Jakby nie wystarczyła jedna odpowiedź, jakby potrzeba było znów i znów nanosić poprawki na jej mapę wiedzy o świecie. 

Dotyka rozstępów, dotyka twarzy, włosów. Rysuje na plecach rysunki. Myje mi brzuch i piersi pianą w wannie. Czesze. 



ilustracja  autorstwa Marianny Sztymy pochodzi z książki "Skąd jestem?" Agnieszki Kacprzyk Wydawnictwa Albus

- Mamo, co to za kreski? - patrzy na mnie i wiem, że uczy się mojego i jednocześnie swojego ciała. 

Uczy się czym jest ciało. 

Uczy się jak na nie patrzeć. 

Jak go słuchać. Jak rozumieć.


- Kiedy byłam w wieku Twojej siostry, bardzo szybko urosłam 

i bardzo szybko urosły mi piersi, skóra nie nadążała i tak jakby popękała. 

- A na brzuchu?

- Tak samo stało się, kiedy byłam w ciąży i miałam baaaardzo duży brzuch. 

- A na nogach?

- Te rozstępy mam od tego, że kiedyś bardzo szybko przytyłam.

Dużo ludzi ma takie znaki. 

Kobiety i mężczyźni.  


Patrzy w lustro. 


- Jak byłaś taka jak Hela to urosły ci piersi???

- Tak, i dostałam pierwszy okres. 

- To Hela też będzie krwawić?

- Tak. 

- A ja będę dorosła już za 11 lat!!!!


Tak. I codziennie uczysz się o sobie i świecie czegoś nowego.
Codziennie zadajesz pytania. 
Codziennie więc mam szansę, odpowiadać na nie coraz lepiej:)

poniedziałek, 1 lutego 2021



Z wielką radością zapraszam Was na spotkanie ze mną, Agnieszką Stein i Sylwią Włodarską!

Rozpoczynamy prawie roczną podróż webinarową o seksualności - jak rozmawiać z dziećmi? Czego się od nas uczą? Jak dbać o nasz i ich dobrostan, bezpieczeństwo i zdrowie?

Pierwszy webinar już w poniedziałek 8 lutego. 

Zapraszamy!

Link TU:)




czwartek, 28 stycznia 2021

Period. Miesiączka. Okres. Zapraszam nas do odwstydzania ciała i seksualności, żeby nam się lepiej i zdrowiej żyło:)

Wiele zależy od tego jak patrzymy na ciało, płeć, seksualność. Pierwsze i najważniejsze dla mnie pytanie, czy za moimi działaniami stoją czułość i troska o dobrostan, czy strach, wina i wstyd. 



Seksualność ma w naszym kraju słabo: pierwsze skojarzenia to jednak kłopoty i grzechy przeróżne. 


A ja lubię patrzeć na nią jak na światło, jak na latawce nad Bałtykiem, jak na pomarańcze na talerzu.

Światło jest takie różnorodne!

Sznurek czasem się poplącze, ale jest też szansa na niezłą zabawę. Możesz bawić się sam, albo z kimś.

Nabierasz wprawy.

Pomarańcze możesz podarować, namalować, zejśćTak, skórka bywa gorzka, ale nadaje się do ciasta. Albo do ususzenia.  Może lubisz jeść ćwiartki pomarańczy... Możesz pić sok. A może wrzucasz plasterki do herbaty. 

Seksualność to nie kwestia tajemna. To całkiem zwykła sprawa, bardzo ważna, bo dotyczy naszego zdrowia, szczęścia i ogólnego dobrostanu. 



Warto tę seksualność w Polsce jakoś od-ciążać. 

Zdejmować z niej te masy błota jakie na niej zaległy. 


Można lekko.

Można prawdziwie. 

Można jak najbezpieczniej. 


Można otwarcie. 

Można z miłością. 

Z empatią. 

Troską. 


Wiedza o seksualności  jest nam szalenie potrzebna. 

Wiedza o własnej fizjologii i własnej naturze jest nam potrzebna!

Nikt nie kwestionuję, że jeśli chcę prowadzić auto, warto żebym coś o nim wiedziała (benzyna, diesel czy gaz?) i mieć prawo jazdy... 

Co by było, gdyby kierowcom odmawiano wiedzy?

Jak zmienić koło?

Hmmm, dowiesz się jak będziesz starsza/y...

Co gdybyśmy przychodząc do mechanika wstydzili się powiedzieć: "trzeba wymienić olej". 

Co by było, gdyby kobiety mogły jeździć tylko do 30 km/h a mężczyźni tylko szybciej niż 50?



To nie ma sensu, prawda?


Tak samo jak całe to napuszenie i nadmuchanie wokół seksualności. 

Mamy ciała, te ciała są zdolne do przyjemności, a także do tworzenia nowego życia. 

Energia z tym związana ma siłę transformowania nas.

Po prostu. 

Dotyczy to mnie i Ciebie. 


Tajemnice i brak wiedzy nie pomogą nam dbać o siebie i innych. 



I tak jeśli rodzimy się z ciałem kobiety, najczęściej mniej więcej rok po tym jak zaczynają rosnąć nam piersi, dostajemy pierwszy okres.

Czasem mamy wtedy 10, częściej 12, 13 lat. Jeśli masz 16 i nadal czekasz na pierwszą miesiączkę, warto skonsultować się z lekarzem ginekologiem i sprawdzić, czy tak po prostu jest, czy tez są jakieś medyczne powody. 

Zapytaj też mamy i babci. Ich historia z miesiączką być może powie Ci coś o Tobie. 

A może nie. 

Zapytaj przyjaciółek. Mów, gadaj, opowiadaj, pytaj, szukaj słów. 

Miesiączka jest tematem tabu w kulturze, ale wcale nie musi nim być. 



Im częściej powiesz: mam okres, tym swobodniej będziesz się z tym czuła. 

Im lepiej zrozumiesz cykle, którym podlegasz, tym lepiej będziesz też rozumiała siebie i będziesz mogła zaplanować kiedy więcej wysiłku (środek cyklu) a kiedy więcej odpoczynku (miesiączka). 



Mi pomaga sprawianie sobie drobnych przyjemności. Ładna kosmetyczka na podpaski. Długa gorąca kąpiel, kiedy czuję się gorzej. Zaglądanie na profil Pani Miesiączka na instagramie:)

Szukanie pięknych grafik z krwią menstruacyjną na Pintereście


No i kupowanie kolejnych książek:)

Ta najnowsza, z której pochodzą ilustracje, to PERIOD, Natalie Byrne. 

Wydana trzy lata temu przez B\T\H. 


Jest cudna. 

Lekka. 

Pełna rysunków i skondensowanej wiedzy. 

















Odzyskujmy dla siebie nasze ciała bezwstydnie i bez wstydu:)

piątek, 22 stycznia 2021

Zmagania z tęczą wystającą z szuflady ;)

Widzę Cię, mamo córki, która nie nosi sukienek. 

Słyszę, Cię, mamo syna, który haftuje i robi na drutach. 

Widzę, jak Ci trudno. 




Rozstałaś się z mężem, albo ciągle lawirujesz między nim a dzieckiem, ciągle się kłócicie o "to". 

Sąsiadka "patrzy". 

Dzieciaki w szkole znów powiedziały "pedał". 

Ktoś podstawił nogę. 

Ktoś napluł. 

Ktoś obiecał wpie*dol. 


Boisz się. 


O swoje dziecko. O jego rodzeństwo. O siebie. O swoje małżeństwo. O pracę, o przyszłość, o teraźniejszość. 

Nie wiesz jak mówić, jak tłumaczyć. 

Jak chronić. 

Nie wiesz, co myśleć. 


Przyszłaś na warsztaty.

Najpierw milczysz. Tylko słuchasz. Potem odważasz się otworzyć. 

Jesteś zaskoczona, że nikt się nie śmieje, że inni się troszczą i martwią razem z Tobą. 

Rzadko masz do czynienia ze wspólnotą, serdecznością, zrozumieniem. 

Rzadko możesz mówić swobodnie. 

Jesteś napięta i gotowa na atak. 

Pochodzisz z małej wioski, miasteczka, z dużego miasta... To nie ważne. I tak Twoja historia wygląda często podobnie. To historia szukania wsparcia daleko, daleko poza domem. Poza najbliższymi. 


Straciłaś już męża (nie zawsze, ale zaskakująco często), przyjaciółkę. Nie wiesz jak powiedzieć w pracy, o rodzicach i teściach nie wspominając. Wzywają Cię do szkoły.


Płaczesz. 


Opowiadasz i płaczesz. 

Mówisz, że tylko Ty akceptujesz swoje dziecko. 

Pytasz czy jest jeszcze szansa, że się zmieni?


Mówisz, może to mu/jej minie?


Może to nic nie znaczy?



Opowiadasz. Słowa czasem utykają. Po każdym zdaniu jest cisza i sprawdzenie czy nie za dużo?

Czy rozumiem?


Czasem słowa płyną strumieniem, jakby czekały, aż wreszcie będą mogły się uwolnić. 


Ty od początku to czułaś. Albo spadło na Ciebie jak grom z jasnego nieba. Myślała, że to chwilowa fanaberia. Albo potraktowałaś poważnie. 

Dziwnie Ci z nowymi końcówkami, nowym imieniem Twojego dziecka. 

Ale się starasz.

Czy to dobrze?


Twoje dziecko jest w trakcie korekty płci. 

Twoje dziecko wyjechało z kraju. 

Twoje dziecko akceptuje swoją płeć biologiczną, ale innym jakoś za słabo wpisuje się w wyznaczoną szufladkę.  

Twoje dziecko się dziwnie ubiera.

Obojętne. Po prostu dla świata jest inne



Twoje dziecko doświadcza przemocy. 

Musisz wybierać: mąż czy syn/córka.

W Waszej okolicy nikt inny nie ma takiego "problemu". 


Nikt. 


To oczywiście nie prawda. 

Prawie wszystkim nam tęcza mniej lub bardziej wystaje z szafy. 

Odkrywasz to kiedy znajdujesz pierwszą grupę wsparcia. 

Otwierasz oczy szeroko. 


Zaczynasz czuć nie tylko strach. 

Zaczynasz czuć też złość. 

Zaczynasz czuć radość. 

Wsparcie. 

Może zaczynasz nosić tęczową torbę?


Twoje historie są bardzo różne. 

Różnie się zaczynają i różnie kończą. 

Ale najczęściej pełne są niepokoju i zmagania. 

Zmagania ze sobą, swoimi przekonaniami, z rodziną, otoczeniem, podziałami na to co ok i nie ok dla świata. 

To wymaga wysiłku. 

Warto, bardzo warto szukać wsparcia!







Sięgaj po nie. 

Wybacz sobie, że nie wiesz, że nie umiesz, że kiedyś w złości powiedziałaś... 

Wybacz sobie, że czujesz to wszystko: zagubienie, strach, niepewność. 

Nie wiń się za wczoraj. Pielęgnuj dziś i dbaj o jutro. 

Będziesz się mylić. 

Jak każdy.

Po prostu pokaż, swojemu dziecku, że jest dla Ciebie ważne. Że Ci zależy. Zapytaj jak się ma. 

Znajdź w sobie ciekawość. 

To jak przeprowadzka do nowego miasta. 

To jak zwiedzanie.

Dasz radę. 




Bardzo Ci kibicuję! 




PS. Nikt z nas nie jest wolny od konfliktu: na ile być sobą, indywidualnością i dbać o swoją integralność, a na ile współpracować z innymi i zyskiwać przynależność. 

Tego konfliktu nie da się rozwiązać, można tylko szukać własnej równowagi. 

Własnego przepisu na życie. 


Wiem też, że są akceptujący, zmagający się i poszukujący ojcowie. Akurat ja spotykam mamy. I do nich chciałam napisać list. 




poniedziałek, 29 czerwca 2020

Przedszkolaki i plemniki. Kiedy rozmawiać z dziećmi o seksualności?

Zwykle, kiedy myślimy w pocie czoła, czy nie jest za wcześnie na rozmowę z dzieckiem o seksualności, jest właśnie za późno. 
Tak. 
Dokładnie.
Jeśli dziś odkładamy to na potem, jesteśmy spóźnieni. 
100%


Bo seksualność, tak jak życie, dzieje się teraz. 
A dzieci są uczestnikami życia też dokładnie w tym czasie: teraz.
Słuchają radia.
Oglądają Wam przez ramię wiadomości. 
Widzą plakaty na mieście - i uwierzcie, bardzo często żałuję, że nie mam ze sobą karabinka z farbą...
Słyszą rozmowy innych ludzi - dzieci, dorosłych.
Dzieci są uczestnikami życia i chcą je poznawać, chcą jak najwięcej zrozumieć. 
I mają do tego prawo.
To chyba w kultowym filmie E.T. jest scena jak E.T. dobiera siedo telewizora i wchłania wiedzę w przyspieszonym tempie...? A może w innym. W każdym razie taka scena powtarza się nie raz w filmach o "obcych" - oglądają masę filmów i wchłaniają kulturę, historię ludzkości, a na koniec najczęściej płaczą...
Jak mówi Jesper Juul dzieci są jak tacy "obcy" z innej kultury, Zjawili się i potrzebują cierpliwego objaśniania zasad i praw obowiązujących nas, ziemian. 
Gdyby odwiedził nas kosmita, nie oczekiwalibyśmy, że wszystko wie i rozumie. 
Warto mieć też cierpliwość do prób i błędów, do całego procesu nauki naszych dzieci. 
One, ze swoją świeżością i otwartym sercem, często szybko widzą co jest "nie tak", nie logicznie, nie fair, głupio.
A ich pytania są niewinne. I ważne.




Jeśli chodzi o loty kosmiczne - ucieszymy się, że pytają.
Jeśli mówią, że nie można jeść zwierzątek, bo mają mamę, możemy czuć się skonsternowani.
Kiedy gubią zęby, kupujemy im książeczki o mleczakach i stałych, trzonowcach i siekaczach. Te słowa nas nie bulwersują. 
A przecież miesiączka, poród, adopcja, seks, wzwody poranne i polucje to dokładnie to samo. 
Kosmiczny lot naszego ciała. 
Penis, wagina, łechtaczka. 
Łokieć, udo, dziurka w nosie. 

Dzieci są ciekawe CAŁEGO świata, ale z różnych powodów my niektórych kawałków nie chcemy im pokazywać. 
Warto zadać sobie pytanie: dlaczego?

Oczywiście - odpowiedzi na każdy temat maja być ADEKWATNE do wieku. 
Tak jak nie analizuję z dwulatkiem budowy rakiety kosmicznej, a skupiam się na fantastycznym efekcie dźwiękowym, tak nie opowiadam maluchowi ze szczegółami o stosunku seksualnym.
Ale też nie zatajam prawdy. 

Urodziłeś się przez cipkę. Siusiak czasem sterczy, bo mu przyjemnie. Tak, tobie też kiedyś urosną piersi. Skóra się marszczy z wiekiem. Mam krew, bo mam okres, kobiety krwawią raz w miesiącu, to znaczy, że są zdrowe a ich macica się oczyszcza. 
I tak dalej, i tak dalej. 

Krótkie, prawdziwe odpowiedzi. Jeśli będą chciały - zapytają dalej. 


I zapytają wiele razy, bo zwykle zaraz im to wypada z głowy

Jeśli macie jakieś wątpliwości czy warto rozmawiać z maluchami o seksualności, zastanówcie się czy odmawiacie im wiedzy o kosmosie? O układzie słonecznym? Nie?
A to przecież bardziej abstrakcyjne niż własne ciało. 

Na zachętę umieszczam jedną z wielu rozmów z pewną przedszkolaczką:) 
Imiona dzieci zostały zmienione:)

Cała sytuacja ma miejsce w aucie. Dyskutuję z mężem o surogatkach - pojawił się ciekawy artykuł o tym zjawisku. 
Na to włącza się Danusia i mówi:
- Chyba jak dziewczyna i dziewczyna chcą mieć dzidziusia to mogą coś sobie wstrzyknąć...?
- Tak, a wiesz co?
- Jajeczko? 
(zwracam Waszą uwagę, że Danka wie doskonale "skąd się biorą dzieci" , czytałyśmy wiele książek i gadałyśmy, ale właśnie tak to jest, ta wiedza potrzebuje się utrwalać i umiejscawiać w siatce tego co dziecko już wie, nie jest tak, że raz się dowie i już, pyta wiele razy)
- Nie. Dziewczyny już mają swoje jajeczka.
- No tak. Nie pamiętam co.
- Plemniki.
- Acha.
- A skąd o tym słyszałaś, że można je wstrzykiwać?
- Ania (koleżanka z grupy) mówiła w przedszkolu! Bo Małgosia i Zosia się w sobie zakochały i Ania im powiedziała, że mogą wziąć ślub i urodzić dzidziusia, że się tak wstrzykuje. A ja im powiedziałam, że mogą adoptować! Ale one powiedziały, że jednak nie chcą dziecka. 

Cała rozmowa bez ekscytacji, jak najzwyklejsze sprawy. 

Ludzie się w sobie zakochują, chcą mieć ślub i dzieci. 

Żadnego gender-potwora, po prostu życie sześciolatków.







środa, 17 czerwca 2020

Niebieski kocyk, czy różowy?

Wyobraź sobie taką Grę. 
Cel: szczęśliwe życie lub przetrwanie
Rodzisz się / Losujesz postać, którą grasz i zaczyna się!

Dostajesz kolor oczu. Kolor skóry. Kolor włosów. 
Dostajesz płeć biologiczną i tę w środku, którą czujesz. 
Dostajesz orientację seksualną. 
Wszystko przypadkowo. 
A do tego, również przypadkowo, dostajesz kontekst, czyli to jak w twojej kulturze traktuje się seksualność - czyli ciało i płeć, jak traktuje się mężczyzn i kobiety, chłopców i dziewczynki.
Jaką mają pozycję (ile punktów na start).
Ile szacunku (wsparcia).
Na ile swobodnie mogą być sobą i eksplorować (jak trudna jest plansza).
Im sztywniejsze zasady i rozgraniczenia tym jest Ci trudniej, bo masz mniej możliwości. 
Np. rodzisz się kobietą, a chcesz być kierowcą rajdowym. Nawet nie ma na to nazwy. Uważa się, też że kobiety gorzej prowadzą. Może też się zdarzyć, że trafisz na opcję gdzie w ogóle nie wolno ci prowadzić auta. 
Za swój cel musisz zapłacić bardzo dużo specjalnymi żetonami. 
Albo inaczej. 
Jesteś chłopcem. Lubisz bawić się w tatę i kołysać do snu swoje lalki. Uwielbiasz przytulać się do babci. Babcia pachnie ciastem. Rośniesz i ktoś ważny dla ciebie zabiera twoje lalki, każe ci się wstydzić, tracisz punkty.
Babcia cię jeszcze przytula, ale dotykanie twojego przyjaciela z ławki w szkole jest już surowo karane. Kiedyś biegliście po meczu piłki za rękę i do tej pory krzyczą za wami: "pedały".
Oczywiście poleciały ci punkty.
W tej wersji twoja postać ma małe szanse na dotrwanie w zdrowiu do końca gry, bo nie umiesz czerpać punktów "życia" z bliskości: otwartych rozmów i przytulania z rodziną i przyjaciółmi. Syn cię nie cierpi. Walczysz. Walczysz w pracy, walczysz z codziennością, zaciskasz się coraz mocniej. Dorabiasz się jakiś powikłań. 

Czasem na starcie masz farta i dostajesz dużą pulę żetonów - mama i tata cię akceptują i wspierają. Także wasze otoczenie.
Wszyscy są życzliwie zaciekawieni kim jesteś. 
Kiedy jesteś dzieckiem lubisz przebierać swoje zabawki, wymyślać im stroje. Wszyscy wspierają twoją pasję. Dojrzewasz i się rozwijasz odkrywasz, że kochasz żyć, tzn. szyć. 
Idziesz do szkoły krawiectwa. 
Jednego dnia szyjesz sobie garnitur. Innego suknię. 


Słyszysz: kobiecość i męskość w tobie są bogactwem. 
Masz połączenie z jednym i drugim. Jesteś cenna/y dla naszej społeczności. 


Jednym z etapów w grze jest znalezienie sobie partnera/ partnerki. 
I tu wiele zależy od świata do którego trafisz. 
Jesteś chłopakiem, zdecydowanie podobają ci się chłopcy. Od małego kumplujesz się z dziewczynami, ale pociąga cię tylko własna płeć. Odkrywasz to przypadkiem, kiedy Twój kumpel zdejmuje koszulkę na wf. Drżysz. Nie wiesz, co się dzieje. W nocy śni ci się ta scena i nagle przez kolejne dni masz sucho w gardle przy tym chłopaku.

Zwierzasz się ojcu.  
On mówi: tak, czasem tak czujemy. To taka wielka radość życia, to takie połączenie z energią wszechświata. Czasem tę wielką siłę czujemy w sobie wobec wody, ognia, słońca, ziemi. Czasem wobec innego człowieka. To życie samo w sobie i jego energia. Czasem przejawia się jako podniecenie wobec konkretnego człowieka. Czasem przeradza się w miłość.  
Obserwuj tę energię i ciesz się nią. Kiedy się pojawia i do kogo. Z czasem nauczysz się tego o sobie, choć... Tak na prawdę do końca życia może cię zaskoczyć, bo jest Nieprzewidywalna!

Dostajesz masę punktów z którymi udajesz się w świat na poszukiwanie. 

Albo inaczej. 
Czujesz dreszcz na widok kolegi. 
Przepełnia cię przerażenie i obrzydzenie. To nie twoja wina! Nie jesteś przecież "ciotą"! 
Za to są w tej wersji gry wysokie kary. 
Skoro to nie ty, to musi być jego wina. Musi być z nim coś nie tak. Pewnie to on jest "ciotą". Namawiasz kumpli, żebyście go po lekcjach pobili. 
Dostajesz ostrzeżenie i karne punkty. Niby możesz jeszcze próbować przejść jakieś poziomy, ale nie czujesz z tego żadnej przyjemności. Wszystko cię wkurza i drażni. 

Albo jeszcze inaczej. 
Wersji jest nieskończenie dużo. 

To, co wiadomo, to że im mniej opresyjna kultura w której żyjesz tym więcej masz możliwości. Tym pełniej możesz realizować swoje talenty, możliwości i człowieczeństwo. 
Tym mniej płacisz za bezpieczeństwo i szczęście. Tym większe szanse, że dokończysz grę we właściwym czasie z zapasem żetonów w kieszeni. 




Płeć i orientacja seksualna. 
Niby są jak kolor oczu a wywołują tak wielkie emocje!
Czemu?

I płeć i orientację seksualną możemy rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Ale nie są tylko dwoma krańcami na osi. Są jak kontinuum. 
Oczywiście są osoby, które opisują siebie wyraźnie na którymś z krańców. 
Homoseksualna kobieta, heteroseksualna kobieta. 
Homoseksualny mężczyzna, heteroseksualny mężczyzna. 
Ale są też osoby w każdym miejscu osi. 
Świat jest bogaty. 


Kiedy byśmy się z tym pogodzili, zaakceptowali, świat stałby się bezpieczny np. dla dziecka, które rodzi się i ma narządy płciowe obu płci. 
Rodzice nie musieliby bać się o nie, decydować na szybkie operacje w ciemno.... Taki dziecko mogłoby rosnąć bezpiecznie i samo zdecydować. 
Teraz też w Polsce, tym kraju mlekiem i miodem płynącym, rodzą się takie dzieci. Ich rodzice często nie mogą znieść niepewności, lęku, paniki... Co ludzie pomyślą?
Jak sobie poradzić z tą niewiedzą?
Niebieski kocyk?
Czy różowy?
Marzę o świecie, gdzie kocyk może być w kratkę a dziecko żyć bezpiecznie. 
Bo od naszej akceptacji dla innych nie wyrosną nam nagle dodatkowe narządy płciowe. 
Dziś te dzieci są często okaleczane w ciemno. Bez szansy zabrania głosu.


Jedyne, co może nam się stać, kiedy otworzymy się na Innych, to że spojrzymy w lustro i poczujemy. 
Mi też podobał się kolega z ławki. I koleżanka. 
Ja też zawsze wolałam być chłopakiem, bo dziewczyny miały przesrane: nie mogły się bić i włazić na drzewa!
A ja tęskniłem, żeby być dziewczyną i nosić te wszystkie ciuszki. 
Itd, itd. 
Mamy do wyboru: odważyć się spojrzeć w siebie albo nawalać w innych. 
Zaufać tej pulsującej energii i pozwalać jej płynąć, poznać ją i nauczyć się nią kierować,  albo spychać do podziemia i patrzeć jak wybucha i niszczy w niekontrolowany sposób. 



Seksualność to wielka, potężna energia. Mamy w tym miejscu ranę do uleczenia. 
Bo płonęły stosy. Bo karano za rączki pod kołdrą. Bo zawstydzano. Bo ...
Każdy ma swoją historię. I najlepiej, żeby każdy zajął się swoją, a potem świecił jasno.