sobota, 13 sierpnia 2016

Naśladujemy

Bawię się z moją trzylatką klockami i bezwiednie stukam klockiem 3 razy w podłogę.
Co robi Danusia? Jasne...stuka 3 razy w podłogę i patrzy na mnie pytająco - coś się będzie dalej działo?

Najstarszy syn łapie pokemony. Średnia córka też musi, choć wydaje mi się, że do niczego jej nie są potrzebne...

Wszyscy mają na śniadanie kanapki, a ja ciepłą kaszę. Danusia krzyczy przy stole: Ja też chcę kaszę! Chcę być jak mama!!!

Przykładów można znaleźć tysiące... Dla mnie to, że dzieci nas naśladują (i starsze rodzeństwo) to najpiękniejsze rozwiązanie jakie wymyśliła natura. Uspakaja mnie, zwraca moją uwagę na siebie i moje zachowanie, a pozwala "odczepić się" od dzieci... To taki oddech, coś co nakierowuje mnie na ścieżkę zaufania, że będzie dobrze.

 Ale w naśladownictwie jest coś jeszcze, co może nam pomóc. Bo... przecież my tez naśladujemy
Ten sposób nauki nie znika samoistnie wraz z otrzymaniem dowodu osobistego. 
Wykorzystajmy wiedzę o tym! 
Spotykajmy się z ludźmi, których warto naśladować, otaczajmy rodzicami, którzy traktują swoje dzieci tak, jak my byśmy chcieli je traktować, którzy żyją odważnie, otwierają serca i wychodzą poza strefę komfortu i nawyku. 
 To najprostszy sposób na rozwój:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz