czwartek, 11 maja 2017

Czy zawsze warto być grzecznym i kto CHCE pocałować ciocię? Kilka słów o integralności.

Ostatnio przeczytałam w sieci artykuł o tym, że ... zjadanie glutów przez dzieci  ma wielki sens. Jest to naturalna szczepionka. Okazało się też, że naukowcy  potwierdzili sens przytulania się do drzew, związany z bardzo zdrowymi jonami.  Co do tego, czy smoczek jest zdrowy, czy nie, nigdy nie dojdą do porozumienia, ponieważ...  czasem jest a czasem nie jest, ale czasem tak bardzo pomaga matce, że lekko krzywy zgryz, to pikuś;)

I ponieważ w wychowaniu dzieci można znaleźć tyle różnic, tyle kontrowersji, pomyślmy: kogo słuchać?  Zwykle na początku prowadzonych przeze mnie seminariów, mówię: to co usłyszysz, przepuść przez siebie, weź to, co ci się   przyda, a na wszystko patrz krytycznie, bo to, co dobre dla jednych, nie musi pasować do drugich.
Czy to potrafimy?
Usłyszałam kiedyś radę, od starszej już osoby: traktuj to co  dostajesz od życia jak szwedzki stół, weź to, co chcesz, co ci się przyda, a za resztę podziękuj. 
Nie tak łatwo podziękować za dobre rady, dotyczące wychowania naszych dzieci, szczególnie, kiedy jesteśmy zapracowani, w słabej formie, przestraszeni, a do tego chcemy jak najlepiej! Nie tak łatwo podjąć decyzje, które wpływają na życie naszego dziecka, być  może CAŁE jego życie, mając świadomość, że być może popełniamy BŁĄD.

Co może nam pomóc, kiedy błądzimy w gąszczu dobrych rad?
Jesper Juul podpowiada nam, że warto kierować się  czterema głównymi wartościami. Oto one:
1. równa godność wszystkich członków rodziny
2. integralność
3. autentyczność
4. odpowiedzialność osobista
Do nich każda rodzina dołącza kolejne, te które są szczególnie bliskie jej członkom. Ważne, by co jakiś czas upewniać się, że ciągle chcemy się nimi kierować, i by wierność tym zasadom, nie zasłaniała nam zwykłego człowieczeństwa i bliskich nam ludzi. 
Wartości są naszymi kierunkowskazami i warto się im przyglądać, sprawdzać, czy cele, które sobie w życiu  wyznaczamy,  zgadzają się z nimi.

Dziś chcę napisać o potrzebach - naszych i naszych bliskich -  w ujęciu jednej z tych fundamentalnych wartości opisywanych przez Jespera Juula - integralności. 
Przyglądam się różnym problemom rodziców, rodzin, przyglądam się swoim kłopotom, szukam rozwiązań, sensu. I im dłużej to robię, tym bardziej dociera do mnie, że często tak trudno nam w relacjach, ponieważ nie umiemy dbać o naszą własna integralność.
Dorastaliśmy w czasach, w których powszechnie nie uczono nas tego, nie zachęcano do  podążania za sobą, nie chroniono naszych granic. W czasach, kiedy byliśmy dziećmi, posłuszeństwo było ważniejsze niż potrzeby jednostki. Oczywiście, posłuszeństwo też ma sens  i jest potrzebne, żeby społeczeństwa mogły funkcjonować, ale warto pamiętać, że istnieje wybór. Mogę powiedzieć "tak" i mogę powiedzieć "nie". Mogę najpierw rozeznać się w sobie i poczuć  siebie, swoje granice, swoją prawdę.

Jesper Juul: "Próby całkowitego podporządkowania dziecka prowadzą tylko do utraty jego poczucia wartości i braku kompetencji życiowych".

Wymuszone posłuszeństwo ma wielce negatywne skutki
Przykład? Choćby ten chyba najczęściej przywoływany: "Pocałuj ciocię!"  Oczywistym jest, że dziecko może ucałować ciocię. Że to może być miłe doświadczenie dla obojga, wyraz bliskiej więzi, czy zwyczajów panujących w rodzinie. Pytanie czy w tym momencie chce? Może akurat nie chce, żeby ktokolwiek go dotykał? Może dziś nie lubi cioci i bardzo mocno czuje to w ciele? 

Boimy się zachowywać w zgodzie ze sobą, bo jesteśmy przekonani, że to "niegrzeczne". Tak nas wytrenowano. Dziewczynki mają mówić cicho, nie przerywać innym, kiedy tamci mówią, zajmować mało miejsca, być potulne. Chłopcy  mają się nie mazgaić, nie okazywać zbytniej wrażliwości, czy np. zainteresowania modą.  To dość silny przekaz kulturowy i odruchowo reagujemy zdziwieniem, czy oburzeniem na odstępstwa od tego wzorca.
Wystarczy jednak zajrzeć choćby do innych kultur, gdzie panują zupełnie inne zwyczaje. W Japonii w ogóle nie wypada całować się publicznie. Na południu można mówić znacznie głośniej. A nawet swobodniej  się dotykać, okazując radość ze spotkania. 

Integralność, to coś, o co możemy uczyć się dbać  w każdym momencie naszego życia. Skanować swoje uczucia i odczucia. Swoje myśli, emocje i ciało. I warto, żebyśmy zaczęli od siebie, ponieważ tylko dbając o własną integralność, jesteśmy w stanie nauczyć się szanować czyjąś
To tak, jakby nasza integralność  była instrumentem muzycznym. Kiedy o nią dbamy, stroimy instrument, coraz lepiej też słyszymy muzykę innych. 
Uczymy się, że odmowa nie jest odrzuceniem. 
Przestajemy bać się  "nie", bo widzimy w nim też "tak" dla czegoś innego. "Nie, nie pójdę z tobą do sklepu, bo potrzebuję poleżeć". mówię tak, swojej potrzebie odpoczynku.  "Tak, chętnie się z tobą pobawię". "Nie, dziś bardzo potrzebuję ciszy, więc nie włączę radia głośniej". 

Zaczynamy szanować swoje decyzje i decyzje innych. 

Zagubienie dzisiejszych dorosłych w gąszczu porad wychowawczych, to między innymi owoc braku dbania o naszą integralność. I daleka jestem od obwiniania naszych rodziców i ich rodziców. Wojna i komunizm odcisnęły swoje piętno, a ogólne rozumienie relacji rodzic-dorosły było kiedyś całkowicie inne.

Moje doświadczenie jest takie: oddychaj. Popatrz na siebie
Zastanów się jak dbasz o swoją integralność? 
Wysypiasz się? Masz kontakt z naturą? Masz czas dla przyjaciół?  Czy  jesteś w stanie cieszyć się swoim dzieckiem i jego obecnością? 

Popatrz  na swoją rodzinę. Ona, jako całość również zasługuje na dobre traktowanie. Czy dbacie o integralność tej całości, którą tworzycie razem? Kiedy zachwiejemy równowagą potrzeb - gdy potrzeby jednego dziecka, czy jednego z rodziców stają się najważniejsze (szczególnie  przez dłuższy czas), przestaje być nam razem dobrze i bezpiecznie. Jednym słowem, jako dorośli, powinniśmy starać się mieć na oku i potrzeby poszczególnych członków rodziny i wszystkich razem.

Nie stawiaj dziecka w centrum waszej rodziny. To nie jest jego miejsce. 
Ten kto jest w centrum, jest bardzo samotny. 

Dziecko przychodzi do nas, do rodziny, nie po to, żeby zostać królem, czy królową, ale by kochać i być kochane. Po to by obserwować nas, których kocha i uczyć się życia. 
Obserwując nas, uczy się też dbania o siebie. Na NASZYM przykładzie. Niezaprzeczalnie podstawą emocjonalnego i duchowego zdrowia każdego człowieka, podstawą bliskich relacji między ludźmi są, jak pisze Jesper Juul, obecność, autentyczność  i wierność  sobie. 
Po prostu próbuj WIDZIEĆ swoje dziecko, siebie, swoich bliskich. Tylko i aż tyle. 
Widzieć takich jacy są. 
Dla mnie to najtrudniejsza lekcja w całym rodzicielstwie, zaraz koło mówienia "nie";) 
Tym, co przeszkadza nam zobaczyć nasze dziecko i jego potrzeby, są często nasze wspomnienia z dzieciństwa: niespełnione marzenia, doznane urazy, traumy i niezaspokojone tęsknoty. Nic mi  nie kupowali?  Kupię  dziecku wszystko. Itd.


Szanuj granice dziecka, kiedy ci je pokazuje. A pokazuje na pewno, ponieważ rodzi się z nimi. Wie, kiedy jest głodne, a kiedy nie, kiedy mu zimno, a kiedy gorąco. I wie z kim chce gadać, a z kim nie.
A im lepiej zatroszczysz się o własne ciało i duszę, tym łatwiej będzie ci troszczyć się o innych.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz