środa, 28 lutego 2018

Wrażliwość. Wysoko wrażliwe dziecko staje się wysoko wrażliwym dorosłym.



Przynależność. 
Przynależę do grupy dzieci, które nie cierpiały być w przedszkolu.
Przynależę do dzieci, które rozmawiały z wiatrem.
Przynależę do tych, co w liceum czytali poezję i nosili dziwne ubrania.
Przynależę do wąskiej grupy, która płacze, kiedy mówi o czymś ważnym dla siebie. (To bardzo utrudnia wizyty na poczcie i proszenie o podwyżkę).
Przynależę do tych, co sercem zawsze stają po stronie najsłabszego. W filmach to byli Indianie, a czasem konie, bo niezależnie od tego kto wygrał bitwę, one ginęły i nie mogłam z tym żyć.
Przynależę do tych, których przerasta presja. Pod presją wybór skarpetek zaczyna mnie przerastać.
Przynależę do tych, którzy nie przyjdą na imprezę, bo ta rok temu kosztowała ich tak dużo, że jeszcze się zbierają. Wolę umówić się w cztery oczy. 
Przynależę do tych co nie cierpią niespodzianek. 
Przynależę do tych, którzy widząc zmarszczkę na czole nauczyciela zapominali całą swoją wiedzę  - kiedyś dostałam za to wpisane do dziennika zero.
Przynależę do tych, których w szkole męczyły bardzo dobre oceny, bo zaczynali się bać, że gorszą oceną zawiodą innych. Ten lęk był paraliżujący.
Przynależę do tych, którzy nie mogą znieść płaczu dziecka, bo tak z nim empatyzują, że ich boli. Z płaczącymi dorosłymi zresztą też.
Przynależę do  tych,  którzy mocno czują. Widzę smutek, który ktoś chce ukryć. Złość, o której sam jeszcze  nie wie. Wyczuwam napięcie.


Przynależę. 
Do 20% ludzkości nazwanej przez Elaine Aron "wysoko wrażliwymi". 
Przynależę do normy. 
Pierwszy raz odkąd pamiętam. 
Nie jestem dziwna. Odmienna. Stuknięta. 
A kiedyś tak się czułam. Podejrzana. Zwykle na marginesie grupy, albo poza nią.  
Dziś widzę siłę i sens w tym, że tak długo tam byłam. To uczy zadawania pytań, kwestionowania prostej ścieżki. Uczy myślenia i nazywania rzeczy po imieniu.
Dziś mam już swoje stado, swoich bliskich, swoją grupę. Potrafię przynależeć i być - zachować siebie -  jednocześnie.
Kiedyś myślałam, że nigdzie nie pasuję. I myślałam, że to moja wina.
Że muszę się bardziej postarać, zagryźć zęby, ukryć łzy i zmienić. Coś. Cokolwiek. Najlepiej siebie.
Tego się nie da zmienić. 
To ja.
Taka się urodziłam, takie geny dostałam w spadku, taki świat napotkałam. 
Mogę poznać siebie.
Mogę krok po kroku, kawałek po kawałku zaopiekować się sobą. Ułatwić sobie życie. 
Mogę zdecydować. Prosić o pomoc i wsparcie tam gdzie mi trudno.
Schować się i złapać oddech, kiedy to konieczne. Nawet częściej niż wypada.
Mogę coraz lepiej obsługiwać swoją wysoko-wrażliwość, nie przystającą do świata hałasów, tłoku, presji. Mogę dać sobie więcej czasu.
Mogę uznać siebie.  

Mój talent rozkwita tam, gdzie jest przestrzeń i wsparcie. 
I tylko tam. 
Poza tym miejscem mogę tylko próbować przetrwać. Umiem przetrwać, ale to za mało. 
Chcę poznawać siebie dalej, rozwijać się, rosnąć. Wypełniać się światłem.

Wysoko Wrażliwe Dziecko staje się Wysoko Wrażliwym Dorosłym. 
Juul mówi, że wiedza, wiedza kim jesteśmy i akceptacja tego są podstawami poczucia własnej wartości. 
Dokładnie to poczułam po przeczytaniu książki Elaine Aron. Ucichła we mnie jakaś burza. 
Właściwy puzzel wskoczył na swoje miejsce.

Wokół widzę dużo wysoko wrażliwych - dzieci i dorosłych.

Czasem rozpoznajemy się w jednym spojrzeniu.
Jeśli podejrzewasz, że jesteś takim dorosłym, witaj:)
Jeśli podejrzewasz, że Twoje dziecko jest wysoko wrażliwe, nie panikuj;) 
Potrzebujesz odrobiny ciekawości jaki jest jego świat, odrobiny otwartości, morza cierpliwości i poczucia humoru. Potrzebujesz wsparcia, kiedy cierpliwości już brakuje i zaufania, że wszystko będzie ok. 
Choć nie zawsze spełnicie swoje wzajemne oczekiwania, a już na pewno nie oczekiwania świata. 
I choć świat będzie Wam wmawiał, że tak się nie da, że wrażliwość nie jest wartością. 
Jest.
Tak jak i różnorodność jest wartością.
Świat  bardzo potrzebuje również tych talentów związanych z wrażliwością. Artystów, terapeutów, filozofów dnia codziennego:) 
I wielu wielu innych.

W przedszkolu mojego synka, mądra, doświadczona opiekunka, pozwoliła dziewczynce (która potrafiła mówić, ale w grupie miała z tym kłopot) nie mówić. Nie ciągnęła, nie zmuszała. Czekała. Rok. I drugi. Aż ta zaczęła i każdy dzień zaczynały od przytulenia.
Trawa nie rośnie szybciej, kiedy ją ciągniemy, prawda?
A wysoko wrażliwe dzieci nie stają się śmielsze i mniej wrażliwe na bodźce, kiedy je do tego zmuszamy.
Wprost przeciwnie. 
Potrzebują bezpieczeństwa i wsparcia. Potrzebują, żebyście w nie wierzyli, czasem chronili przed światem,  dawali im czas, dużo czasu. I jeszcze raz zaufanie. I jeszcze raz czas. 
Akceptacja jest bezcenna. 
Jak każdy, wysoko wrażliwe dzieci, potrzebują być zobaczeni i przyjęci tacy jacy są. One, może potrzebują tego tylko trochę bardziej.
I kiedyś, zapewne dużo później niż byśmy chcieli, zrobią ten krok. Spróbują nowej potrawy, pobawią się z innymi dziećmi, powiedzą same z siebie głośno "cześć".


PS. Wysoko wrażliwe dzieci są bardzo różne. Nie tylko "nieśmiałe". Czasem wręcz agresywne. Nie tylko malują. Czasem chcą być kierowcą ciężarówki. 
Zachęcam Was do czytania książki Elaine Aron:)

 

22 komentarze:

  1. Boże, jakbym czytała własne myśli, które niestety są w moim przypadku jeszcze niepoukładane w tak zgrabną całość. Dziękuję Ci za ten wpis. Bardzo mi pomógł zrozumieć siebie i trochę się do siebie zbliżyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wysoko wrażliwe dziecko... I tak niewielu ludzi w jego świecie którzy to rozumieją. Dziękuję za wpis. Dzisiaj potrzebowałam to przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja dziękuję, było mi to co napisałaś, bardzo potrzebne :) " Właściwy puzzel wskoczył na właściwe miejsce "

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny wpis. Bardzo potrzebne jest mówienie o tym, że wrażliwość to nie wada, to zaleta i wartość!

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że jestem WWD. Wokół mnie sami WWD, duzi i mali. Przyciągamy się :) Czasem trudno jest nam żyć w bezlitosnym systemie szkoły, pracy.

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja również dziękuję, jako wrażliwiec i mama wrażliwca. Nie tylko ja płaczę czasem w sklepie?...;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawie wszystko dotyczy mnie dosłownie. Niestety nie miałam nigdy wsparcia, tylko presję. Dopiero się uczę akceptować to w sobie. Myślałam że to wszystko to wina błędów wychowawczych nich rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to wielki mit, z ktorym trudno sie zmagac, bo jest powszechny i powtarza go wielu specjalistow - rowniez zwiazanych ze szkola... krok po kroku rozbrajam go tez we wlasnej glowie

      Usuń
  8. Nieopisaną męką jest dla mnie słuchanie radiowych konkursów, bo wiem, że ten, kto dodzwoni się do studia, będzie się denerwować, a ja denerwuję się jeszcze bardziej, za niego i za prowadzącego i czuję się z tym lękiem jak w komnacie luster, jeden odbija drugi, zwielokrotniają się, a mnie zaczyna pękać głowa.
    Po każdym dniu, w którym spotykam kilka osób i prowadzę kilka rozmów, muszę odciąć się od bodźców i odpocząć, zatopić w pracy i rutynie.
    Och, jak bardzo bliskie jest mi to, co w tym wpisie!...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak ja się męczę w teatrze... przecież aktor może się pomylić;)hahaha

      Usuń
  9. A dla mnie to kolejny skrót umożliwiający zaszufladkowanie.... DDA (dorosłe dziecko alkoholika) albo po prostu DDD (dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcyjnej), teraz WWD. Serio?
    Piękny artykuł,ale nie mam wielu tych ww cech,bo się z nimi urodziłam (jak Pani pisze), tylko dlatego że popaprane dzieciństwo miałam. Nie okreslam siebie skrotami. Ja to ja, jestem jedyna,choć pewnie podobna do wielu/wielu podobnych do mnie =)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Skrót niczego nie załatwia. Za to świadomość, że nie jestem sama i jestem w normie już tak. Popaprane dzieciństwo, jak Pani pisze, dla osób wysoko wrażliwych jest wyjątkowo trudne. Trudniejsze.

      Usuń
  10. Dziękuję.Czasem brakuje mi wrażliwości i odwagi, żeby zrobić coś dobrego.Popłakałam się czytając ten tekst, akceptuję, że wzruszam się filmami czy książkami, ale płaczę nad sobą i potrafię być obojętna na cierpienie innych.Nie wiem czy wyczerpuję cechy dobrego wrażliwca.Miło czytać, że takich tyle jest i są inni mądrzy wrażliwi, którzy nie ciągną za język tylko cierpliwie wspierają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. krzywda innych jest często dla wysoko wrażliwych tak trudna do zniesienia, ze aż może wywoływac agresję, rożnie sie to układa, nie jesteśmy klonami czy zestawem cech...pozdrawiam

      Usuń
  11. Kasiu, w sedno. Czasami myślę, że już nie dam rady wytrzymać tego tempa i presji mojego życia, i trudno znaleźc miejsce na swoją wrażliwość, bo ona tak często "przeszkadza". Trudno z tym zyć, a Tadzio ma to samo. Może Janka nie;)Najgorsze, to co napisałaś - umiem przetrwać, ale takie życie na trybie "przetrwanie" to męka...

    A propos komentarza Joanny Szulc - nie mogłam i do dziś nie moge oglądać filmów przygodowych, nawet tych dla dzieci, bo jak ktoś tam robił coś głupiego, to umierałam ze strachu... do dziś pamiętam odcinek Beverly Hills, w którym chyba Brendon wziął samochód ojca bez pytania, a ja uciekłam do drugiego pokoju bo nie mogłam na to patrzeć...
    Pozdrowienia
    Marta (z Podwilka;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję . Bardzo pomocny dla mnie tekst , właśnie teraz , właśnie dzisiejszego wieczora . Serdecznie pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedyś mnie to męczyło i bolało...teraz myślę, że jestem szlachetna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Aż się popłakałam. I jestem wdzięczna znajomej za podlinkowanie tego tekstu. Jakbym czytała o mnie.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń