środa, 16 października 2019

Edukacja seksualna. Katolicy też na nią zasługują! Nie dajcie jej sobie odebrać:)



No już nie dam rady, wkurzam się strasznie! 
Miałam dziś w planach leżenie pod kocem, ale jak widzę te sterty bzdur w sieci, to... ach! Wrrrr!  Piszę. 


1. Nie dajmy się dzielić.  
Mam poczucie, że politycy używają tematów mocno nas poruszających, do tego, żeby pogłębiać jakieś stereotypowe podziały.  Aborcja, LGBT, teraz edukacja seksualna... Tam nie ma żadnej merytorycznej dyskusji, nie ma rozmowy, nie ma niuansów. Nie ma próby zrozumienia, poznania i decydowania dla naszego dobra. To tylko gra, mająca na celu skłócenie ludzi, żeby skakali sobie do gardeł. 
OK. 
Podzielę się z Wami jak to jest dla mnie. 
Prowadzę warsztaty z seksualności w różnych grupach. 
Z rodzicami, nauczycielami.  Bardzo często są na warsztatach osoby związane z Kościołem Katolickim. Cenię to, że wnoszą swoje wątpliwości i pytania. Także swoją niezgodę. 
Dokładnie tak samo jest z osobami bardzo liberalnymi. Buddystami. I Innymi. 
Nie spotykam się z poglądami. Spotykam się z ludźmi.
Z ludźmi, którzy troszczą się o swoje dzieci - i to nas łączy.  
Dla mnie ważne jest też, że ufam, że uczestnicy tych spotkań samodzielnie myślą! I to oni decydują jak i na ile wcielać przekazaną im wiedzę w życie.
To o czym rozmawiamy to nie jest jakaś jedyna prawda. Nigdy. Oglądamy różne wybory i ich konsekwencje. I zawsze jest więcej dróg niż jedna. 
Podstawą mojej pracy jest dialog. Dzielę się swoją wiedzą i przemyśleniami, a Ty możesz z tego wziąć to, co Tobie pasuje. Co Ciebie wzbogaca. 
Możemy się różnić. 
I na każdych warsztatach widzę jak potrzebna jest rodzicom i nauczycielom ta wiedza. Jak wielką ulgę przynosi. 

2. Podziały wcale nie są oczywiste! 
To nie jest tak, że katolicy w tym kraju nienawidzą osób homoseksualnych, seksu, wszelkiej wolności i przyjemności! 
Znam wspaniałych, wierzących ludzi, dla których wiara to łaska - łaska kontaktu z siłą wyższą, i rozwój siebie, tak, by nasze serce mogło kochać coraz pełniej! I widzę jak boli ich to, co się dzieje w Kościele w Polsce. 
I na prawdę mamy już i księży i osoby świeckie, które w obrębie Kościoła mówią o radości z seksu, o jego wadze w naszym życiu.
Które podają rękę i robią przy stole miejsce Innym.  
Ale co ciekawe, znam też ludzi poza kościołem, którzy zadają sobie pytania: czy tabletki antykoncepcyjne na pewno są ok? czym życie bez ślubu różni się od takiego ze ślubem?  czy aborcja serio powinna być swobodnie dostępna? To nie są oczywistości.
Wszyscy mamy prawo myśleć, szukać, wątpić. Wybierać. Mylić się. Znów pytać. Itd. 
Podziały nie są oczywiste!

3. Do sedna. 
Na zdjęciu jest okładka jednej z wielu książek dotyczących seksualności, a napisanych przez Chrześcijan, dla Chrześcijan. 
Nie, nie jest dla mnie doskonała. Nie zgadzam się z wieloma treściami w niej. Ale dwie rzeczy są w niej wspaniałe. Uznaje seks za coś pięknego (danego ludziom przez Boga) i
nie zaprzecza rzeczywistości. Oto fakty:

a) czy tego chcesz czy nie, czy o tym mówisz głośno czy nie, przez cały czas Twoje dziecko odbiera od Ciebie lekcje dotyczące seksualności, ponieważ reagujesz, Twoje ciało reaguje, robisz miny, komentujesz... pora zacząć robić to świadomie

b) seks jest wszędzie dookoła - w filmach, gazetach, rozmowach, na plakatach.. Twoje dziecko zetknie się z nim, styka się czy tego chcesz czy nie. Jeśli będziecie gadać o tym - o płci, po ciele, o przyjemności - będziesz mieć wpływ na to jakim językiem chcesz to robić, i jakie wartości dziecku przekazujesz. 

c) im otwarciej rozmawiacie, im mniej jest tabu, tym bezpieczniejsze jest Twoje dziecko. 
Jeśli nie zna języka, trudno mu nawet się poskarżyć, że ktoś je dotknął nie tak, albo, że coś je boli...
Jeśli seks jest tabu, łatwiej zmusić dziecko do milczenia i nie skarżenia się na krzywdę! 

d) wiedza i edukacja seksualna w większości przypadków prowadzą do opóźnienia decyzji o podjęciu współżycia 

e) wiedza i edukacja seksualna nie mają nic wspólnego z rozbudzaniem seksualnym dzieci! Dobra edukacja podąża za rozwojem dziecka

f) Wiedza i edukacja są istotnym czynnikiem wpływającym na zmniejszenie liczby ciąż i chorób przenoszonych drogą płciową wśród nastolatków

I tak dalej...


Edukacja seksualna to większe bezpieczeństwo naszych dzieci. 
Większa świadomość i zdolność podejmowania dobrych dla siebie wyborów. 
Edukacja seksualna to mniej cierpienia.
Edukacja seksualna nie zrobi też z Twojego dziecka geja czy lesbijki. Nie mamy wpływu na nasza orientację seksualną. Jest nam dana jak kolor oczu. Czy jesteś pewna/y, że jesteś gotowa/y odrzucić swoje dziecko w imię wartości? Jeśli dziecko odkryje swoją odmienną orientacje, zasługuje na szacunek i akceptację najbliższych i bezpieczne życie - dość już cierpienia i samobójstw dzieci, które były same ze swoim bólem Inności. W imię czego? 



Edukatorzy seksualni są potrzebni, ponieważ nie każde dziecko dowie się w domu tego, co ma wiedzieć dla swojego bezpieczeństwa i dobrostanu. Ponieważ seksualność jest czymś dobrym i ważnym i nie wolno jej sprowadzać do podziemia.


Edukacja seksualna zaczyna się od urodzenia i trwa całe życie. Ta w szkole może być jej ważną częścią. 
 
Życzę dobrej i mądrej edukacji seksualnej, wszystkim dzieciakom i dorosłym też, bo to co się dzieje jasno pokazuje, że wśród wielu z nich króluje strach i niewiedza.


Tu link do stanowiska Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego w sprawie dziwacznego projektu obywatelskiego, który będzie czytany w sejmie.









 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz