środa, 1 czerwca 2016

Wsparcie

Zdarzyło Wam się nie wiedzieć co robić? Wahać, męczyć i czuć zagubionym... z jedną nogą w przodzie a drugą z tyłu... czego wtedy potrzebujecie? Konkretnej rady - idź do przodu! Czy może pociechy- nie martw się, jak się wycofasz, nic się nie stanie... 
A może kogoś kto spokojnie przy Was JEST. Cierpliwie czeka, 
aż dojrzejecie do decyzji, spokojnie patrzy jak wijecie się 
w mękach. Współczuje, oddycha, nie narzuca rozwiązań...

Kiedy moje dzieci przeżywają jakieś problemy, to właśnie trwnie przy nich z empatią, bez zbytniego pocieszania i bez narzucania rad, spokojne trwanie, towrzyszenie, jest najtrudniejsze.
Czasem chcę je wypchnąć i powiedzieć: "Dasz radę, już, już!", Czasem  mam ochotę schować je w ramionach i nie dać "złemu" światu na pożarcie...

I właśnie dziś jestem niezwykle dumna z siebie, bo przez ostatni miesiąc towarzyszyłam mojemu synkowi w jego zmaganiu 
z wyjazdem na zielona szkolę.  I wiem, że mój problem był równie wielki jak jego. I bardzo starałam się by mój niepokój 
nie przeszkodził mi widzieć synka i wspierać go.
Przez miesiąc słuchałam o strachach, o niepokojach o trudnych wyzwaniach. Przez miesiąc słuchałam o tym, że nie ma mowy: 
ON NIE POJEDZIE!

Przez miesiąc codziennie wahałam się, czy nie odpuścić, 
czy nie pozwolić mu zostać.

Nie odpuściłam.

Nie zmuszałam, nie krzyczałam, nie zaprzeczałam strachom. Słuchałam, rozmawiałam i ostatkiem sił trwałam. A na koniec się doczekałam.

Ostatniego dnia zobaczyłam ekscytację i radość, które wyjrzały zza lęku jak za chmur. I teraz codziennie tęsknię i cieszę się. I czuję dumę i wdzięczność dla nas- udało się:)

PS. Dziekuję Panu, Panie Juul. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz