sobota, 9 czerwca 2018

Nago na plaży, czyli znów robi się gorąco.

Nie lubię tematów kontrowersyjnych. Lubię rozmawiać i lubię szukać porozumienia. Ale też doświadczam na co dzień, że to nie unikanie konfliktów, a ich oswajanie, włączanie do swojego życia, jako jego naturalnej części, przynosi dobry skutek. 
Różnimy się. 

Ja i Ty. 

My. 

Różnimy się i możemy żyć obok, ze sobą, blisko, albo kawałek dalej. 
Sztuką jest włączać w nasze życie te różnice. Nie unikać ich. 

 

Nie staram się być kontrowersyjna. Ale jestem "jakaś" i odkąd pamiętam zdarza mi się wywoływać kontrowersje. 
Kiedyś strojami. Zwykle głośnym śmiechem. Poglądami. Wyborami. 
Dla mnie to zwykle zaskakujące. Moje stroje nie wydawały mi się odważne, raczej oczywiste. Śmiech rodzi się bez mojej świadomej woli i dźwięczy.  Poglądy się zmieniają. Ewoluują. Odchodzę od nich i wracam, oglądam z różnych stron. Nie upieram się, że mam monopol na prawdę. A wybory... wybory. Rożnie to bywa. 

 

Zostałam zaproszona do studia Pytania na Śniadanie, żeby opowiedzieć, co myślę o nagości dzieci na plaży. Czytam rożne opinie, fora, co słychać na ten temat w sieci. Ze zdziwieniem przyjmuję fakt, że moje zdanie na ten temat może być kontrowersyjne.  To co wydaje mi się tak naturalne, tak zwykłe i oczywiste, wywołuje tyle emocji.  
Jeśli dziecko chce być nago, niech będzie. 
Jeśli nie chce, niech nie będzie. 
Koniec. Kropka. Na pewno?
Dla przypomnienia artykuł na ten temat, który napisałam w zeszłym roku dla portalu dziecisawazne.pl