sobota, 26 marca 2022

Zmieniam się. Nowa, nowoczesna książka o dojrzewaniu dla nastolatków.

 

Kiedy byłam nastolatką i zaczytywałam się we wszystkim, co znalazłam o seksie, zdecydowanie wolałabym tę książkę.
Już widzę jaka by była zaczytana, hahah

Dowiedziałabym się już wtedy, że seks to nie tylko penetracja.
Że tzw. pierwszy raz to tylko koncept.
Wiedziałabym o stereotypach.
I że mam wybór.
Czy chce kogoś przytulić, ogolić włosy, być w ciąży.
Dowiedziałabym się, że są różne rodziny, i że ludzie różnie czują swoją płeć.
I że mogę pytać.
Rozmawiać.

Że czucie podniecenia jest ok.
Że zawstydzenie też jest normalne.
Że masturbacja nie powoduje pryszczy. I jest ok.

Ach. Jakbym chciała ją wtedy przeczytać.
Fajnie że jest. 

PS. Myślę, że to książka dla dzieciaków mniej więcej po10 urodzinach. Ale jak zawsze to zależy od człowieka.

środa, 2 marca 2022

"Kapelusz pani Wrony", czyli jak uczymy ośmiolatki patriarchatu.


"Kapelusz Pani Wrony" pani Danuty Parlak to lektura dla klas 2 szkoły podstawowej, wydana przez Wydawnictwo BIS. 

I - o zgrozo - zatwierdzona przez kogoś jako lektura!

Bardzo chcę, żebyście o tym pamiętali: to książka dla ośmiolatków!

 

A ten wpis jest nie tylko o tej książce - jest o tym jak działa patriarchat i kultura przemocy wobec dziewczynek, wobec chłopców, w ogóle wobec naszych ciał i emocji. 

Co może być tak strasznego w książce o zwierzątkach dla dzieci?

Wiele...

Nie mam pojęcia, co skłoniło autorkę do popełnienia tego opowiadania, ale wiem, że mamy naprawdę wiele pracy do zrobienia, żeby takie treści nie były oczywiste, przezroczyste i nie miały już szans być omawiane inaczej niż KRYTYCZNIE.

Marzę o świecie, w którym w każdym człowieku gotuje się ze złości, kiedy czyta takie treści.

Marzę o świecie, w którym to przestaje być przezroczyste. 

A zaczyna być niedopuszczalne. 


Co mnie tak bardzo wkurzyło?

Posłuchajcie. 

"Mikołaj, czyli historia pewnego bociana" to ostatnia opowieść w tym zbiorze. 

Cała rodzina bocianów nie może się doczekać aż bocian Mikołaj się ustatkuje i założy rodzinę. Niestety, jest wybredny. Kręci dziobem na wszystkie bocianie panny. (szlag!)

"Ta ma nogi za krótkie, ta znów krzywe. Ta ma dziób haczykowaty, ta z garbkiem. Ta ma szyję za mało wysmukłą, ta piórka nie dość białe." (serio?)

W końcu Mikołaj oznajmia, że przyprowadzi jakąś wybrankę. 

Ku zdziwieniu wszystkich, okazuje się, że to żabka Izabella.  

I tu wkracza mój "ulubieniec" (sarkazm!), stryj Józef, który "słynął w rodzinie ze specyficznego poczucia humoru". 

Słynął! 

No... rzeczywiście ze specyficznego: obrzydliwego, przemocowego, patriarchalnego, dziaderskiego i bezmyślnego!

Stryj Józef , w przeciwieństwie do reszty rodziny, jest zachwycony wybranką Mikołaja, cytuję: "Młodziutka, apetyczna żabka. - stryj Józef zaklekotał entuzjastycznie i z błyskiem w oku"

(Znacie ten błysk?) 

Uwierzcie, nie wiem czemu słowa "Młodziutka, apetyczna żabka" są wydrukowane w książce na czerwono. Ale są.

 Nikt nie oburza się na to zachowanie stryja. Tylko Mikołaj coś przeczuwa. 

"Zabrzmiało to nieco dwuznacznie. (oj, tak! czyli autorka czuje, ale brnie dalej!) Mikołaj na wszelki wypadek stanął bliżej Izabelli. Izabella świadoma, że cała rodzina Mikołaja uważnie ją obserwuje, wyciągnęła wdzięcznie szyję i zatrzepotała rzęsami."

Zatrzepotała rzęsami! 

Cóż innego może zrobić młoda osoba, która jest oceniana, pożerana wzrokiem i krytykowana. 

Trzepocze.

Rzęsami.

 


Ale. Stryj Józef ma pomysł jak wybrnąć z rodzinnego kryzysu. 

"Musi się chłopak wyszumieć. (...) Więcej swobody. Niech chłopak skosztuje życia."

Wysyłają więc po naradzie Mikołaja na dyskotekę, mama dyskretnie daje mu więcej kieszonkowego i ma przykazane nie wracać zbyt wcześnie. Postępowo, nie?

Ma w końcu kosztować życia. Może znajdzie pannę w lepszym kolorze i z dłuższymi nogami niż żabka Izabella. Fu*k!

Na tym się nie kończy, Mikołajowi trzeba pomóc, więc wysyłają z nim "światowego" kuzyna z Australii, który jest "towarzyski, ochoczy do zabawy i chętny do kosztowanie życia w każdej postaci". 

To książka dla ośmiolatków - pamiętacie???!!!!

 

Z planu nic nie wyszło... Doszło za to do skandalu, czyli ślubu żaby i bociana.  Przy pocałunku stał się cud: żabka zamieniła się w piękną bocianią pannę.  Pocałowali się więc znów, a znany nam już stryj "bezwstydnie wpatrywał się w całującą parę: - Zuch chłopak! Moja szkoła! A ta bestyjka apetyczna... apetyczna - zaklekotał z uznaniem"


jesteście ciekawi które słowa tym razem zostały podkreślone na czerwono?

Tak: apetyczna i bestyjka. Bo kto patriarchatowi zabroni?


Niestety nie zrozumiałam morału tej historii, który brzmi "Nie całujcie żab, chłopaki". 

Może ktoś z Was go zrozumie i mnie oświeci?

Bo mnie tylko trafił szag i kawy mi nie potrzeba. 

Dla mnie morał tej lektury jest taki: nasz gniew jest potrzebny, nasza praca i nagłaśnianie takich rzeczy jest potrzebne. Myślenie jest potrzebne i czytanie całej kultury na nowo jest potrzebne!

Mówienie z czułością, łagodnością i bez oceniania o innych ludziach jest potrzebne. 

Ciałopozytywność jest potrzebna. 

Miłość do ciała, każdego ciała jest potrzebna!

Szacunek do każdego Innego jest potrzebny. 

Porządna edukacja seksualna jest potrzebna. 

I (do cholery jasnej!) nauczmy się wreszcie: kobiety to nie tylko ciało - przedmiot. To ciało nie jest własnością wszystkich! A chłopcy mają prawo do uczuć i emocji, a nie tylko "szumienia".

Bo te mity i stereotypy o chłopcach i dziewczynkach są obraźliwe dla wszystkich zainteresowanych!

Ile razy jako dzieci byliśmy karmieni takim "g"? 

Ile z tego jest dla nas niepodważalne?

Właśnie dlatego feminizm, studia gender, krytyczne myślenie i zmiany są potrzebne!

Ciałopozytywność jest potrzebna. 

Porządna edukacja seksualna jest potrzebna.