sobota, 31 października 2020

Miłość i fotografia.

W szkole fotograficznej wszyscy uczyliśmy się patrzeć. 


 

Jasne.  

Rozmawialiśmy o sprzęcie, bo on ma znaczenie. 

Rozmawialiśmy o przesłonie i innych parametrach, czyli o rzemiośle, bo ono też ma znaczenie. 

Rozmawialiśmy o zasadach  kompozycji i o tym, że czasem te najlepsze zdjęcia łamią wszystkie zasady. 

Dobra fotografia to najczęściej emocje. 

Czucie. 

Rozmawialiśmy też o wielkich fotografikach.

I to, co zapamiętałam, to to, że ich wielkość jest w Miłości. 

Oni kochają ludzi, kochają przyrodę, kochają ...no właśnie. 

Kochają to, na co patrzą.


Ich serca są czułe, otwarte, są sprawnymi mięśniami.



Kiedy Wielcy fotografowali biedne dzieci bawiące się na ulicy, przechodniów, liście czy cokolwiek innego... Zachwycali się ich człowieczeństwem, ich pięknem, ich brzydotą, ich kruchością czy siłą, przede wszystkim dlatego, że ich Aparaty Miłości sprawnie działały.

Dlatego, jeśli ktoś patrzy na Ciebie "nie dość" kochająco...

Pamiętaj. 

To jego oczy i serce. 

To nie mówi o Tobie. 

Nie znaczy, że jesteś "jakiś" czy "jakaś"... 

Niewystarczająca/y. 

Nie musisz zasługiwać. 

Nie musisz się starać jeszcze i jeszcze bardziej.

To tylko ten, kto patrzy, jeszcze (czy już) nie potrafi.

 

Wszyscy mamy swój Aparat Miłości. 

Czasem potrzebuje serwisu, czasem nowego obiektywu, czasem nauki obsługi. 

Ale jest tu. 

I to od niego wszystko zależy. 

Od patrzącego.  


PS. To nie że o tym, żeby się nie troszczyć, nie starać. Bo w relacji potrzebna jest Wymiana.



 



 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz