piątek, 12 stycznia 2018

Marzenia i tęsknoty.

Dziś trochę inaczej i trochę o marzeniach. 
Od kilku tygodni tworzę w głowie moją mapę marzeń i nieodmiennie jest na niej więcej przestrzeni. Nie tylko tej fizycznej, ale i emocjonalnej. Każdej.  
Potrzebuje nabrać w płuca powietrza i czuć, że nikt nie decyduje za mnie czy robię to dobrze czy źle. 
I nasze dzieci. 



Patrzę w około i widzę jak  coraz mniej tej przestrzeni mamy, szczególnie w miastach. Jestem szczęściarą, mamy ogród. (Mniejszy niż na zdjęciach, niestety.)
Możemy wyjść przed dom i pochodzić po trawie. 
Cóż, że ze względu na smog, nie powinniśmy...
Patrzę na dzieci, jak nie chcą iść do szkoły. I nie umiem się z nimi nie zgodzić: siedzenie przez wiele godzin w ławce, strach, zawstydzenie, nienaturalny rytm, przymus. 
Dziwny świat stworzyliśmy. 
Odwracamy naturalne rytmy, zaprzęgamy swoje ciała do pracy ponad miarę w niezdrowym środowisku. Uczymy nasze dzieci by robiły podobnie. 
Przyglądam się sobie. Porządkuję to, co wiem. Czekam na sygnał.
Bo to jedyne życie jakie mam. 
Na jaką zmianę się odważę? 
Czy warto być radykalną?  
Czego się boję?
Czy zawszę muszę pod prąd?
Szukam miejsca dla mnie, w równowadze. 
W zgodzie ze sobą, z przyrodą. 
W zgodzie z prostymi prawdami. 

Moje najważniejsze na dziś myśli....
Ciało potrzebuje ruchu. 
Relacje są ważne jak powietrze.
Potrzebujemy zarówno wolności jak i  przynależności. 
Nie mam zgody na przemoc.
Dzieci uczą się przez naśladownictwo.
Lepiej wspierać i dodawać otuchy niż karać i zawstydzać. 
Bo dziecko to nie potencjalny zły, którego trzeba  popędzać bacikiem i zachęcać do dobrego marchewką. To człowiek, który rozumiany i wspierany, daje z siebie co najlepsze. 
Siedzenie x godzin w ławce niszczy zdrowie. Po skończeniu szkoły, dzieci nadają się na fizjoterapię  - wszyscy to wiedzą, ale nic się nie zmienia. Itd, itd.
Wybieram jak potrafię najlepiej w tym środowisku w którym żyję. 
I codziennie się zastanawiam: czy to wystarczy? 





 

 











 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz